Zbigniew Czyż: Niemal wszyscy piłkarscy kibice w Polsce żyją transferem Roberta Lewandowskiego do FC Barcelony. Wybrał dobry kierunek? Marek Citko: Dla mnie Robert Lewandowski to jest fenomen. Fenomenem jest też to, że ktoś wykłada za niego tyle pieniędzy, a przecież on ma już 34 lata. Robert lubi stres, takie wyzwania, jakie właśnie teraz się pojawiają. Na pewno sam ma duże oczekiwania. Ja natomiast mam mały znak zapytania, bo jednak hiszpańska La Liga jest trochę inna niż Bundesliga. Także sama Barcelona. Tam gwiazd jest bardzo dużo, a w Bayernie każdy później grał na Roberta. W Barcelonie każdy chce zdobywać bramki, każdy jest trochę egoistą. Nie niepokoi pana brak skuteczności w sparingach naszego napastnika? Trzy mecze, zero goli. - Robert jest zawodnikiem meczowym i myślę, że w trudnych momentach, gdy trzeba będzie zdobywać bramki i pomóc drużynie to pokaże, że on to potrafi. Ile bramek w tym sezonie Robert Lewandowski zdobędzie dla Barcelony? - Powyżej dwudziestu spokojnie. Po kilku miesiącach gry w Barcelonie kapitan reprezentacji Polski wyjedzie z naszą kadra na mistrzostwa świata w Katarze. Jak widzi pan szanse polskiej drużyny na mundialu? - Zawsze podkreślam, że eliminacje, to jest jedno, a mistrzostwa Europy, czy świata, zwłaszcza te drugie są dwa razy trudniejsze. Musimy liczyć na jakąś niespodziankę, jeśli chodzi o przygotowanie naszego zespołu. Trener Czesław Michniewicz ma zmysł analityczno-taktyczny i może coś wymyśli ekstra. Mam też nadzieję, że trener przy wyborze składu nie będzie patrzył na nazwiska, tylko na aktualną formę piłkarzy. Jak ocenia pan dotychczasową pracę Czesława Michniewicza w roli selekcjonera? - Na razie bardzo pozytywnie. Wywiązał się z zadania w postaci awansu na mistrzostwa świata. Jeśli chodzi o jego przyszłość w kadrze, to jeżeli w najbliższym czasie zobaczymy nie tylko dobre wyniki, ale też postęp w grze reprezentacji, to powinno się mu dać szanse pracować dalej. To jest szkoleniowiec, który potrafi dobrze przygotować drużynę na mecze z trudniejszym przeciwnikiem. Marek Citko: Ekstraklasa? Poziom polskiej piłki nie idzie do przodu Niestety polskie kluby znów nie najlepiej radzą sobie w europejskich pucharach. Lech szybko pożegnał się z marzeniami o Lidze Mistrzów, mamy już tylko dwie drużyny, Lecha Poznań i Raków Częstochowa, które walczą o fazę grupową Ligi Konferencji. Dlaczego jest jak jest? - Nie oszukujmy się, zespoły, które grają w pucharach muszą trochę zaryzykować i zrobić 2-3 dobre transfery gotówkowe. Ani Lech Poznań, ani Pogoń Szczecin, czy Lechia Gdańsk nie zrobiły tego. Ich start w pucharach był bardziej na zasadzie uda się albo się nie uda. Trzeba jednak cieszyć się, że Lech i Raków grają dalej, oby zdobywali cenne punkty do rankingu dla polskiej piłki. - Dla mnie na dziś, to piłkarsko i biznesowo w polskiej lidze najlepiej wygląda Raków. Jest budowany bardzo mądrze. Tam jest bardzo silna ławka rezerwowych i trener, który z każdym sezonem zdobywa doświadczenie grając w pucharach, ma też bardzo duże zaufanie zarządu klubu. W Rakowie nie ma świętych krów, wszyscy muszą ciężko trenować i walczyć o miejsce w składzie. To jest właśnie droga do sukcesu. W wielkich klubach jest podobnie. Przy dużej konkurencji nikt nie ma czasu się obijać, gdy zagra dwa, trzy słabsze mecze, na boisko wchodzi lepszy. Pokusi się pan o ocenę poziomu Ekstraklasy? - Ciągle powtarzam, że poziom polskiej piłki klubowej nie idzie do przodu, stoi w miejscu, albo się nawet cofa. Intensywność gry w Ekstraklasie jest słaba, a przede wszystkim umiejętności piłkarskie. Piłkarz w naszej lidze nie ma często podstaw do gry na dobrym poziomie, chodzi mi o przyjęcie piłki, podanie, przerzut, strzał, drybling itd. Gdy widzę, że dany zawodnik operuje tylko prawą lub lewa nogą, to jak nasza liga ma podnosić poziom. - Tego jest się łatwo nauczyć, a jeśli ktoś tego nie umie, to dla mnie jest to lenistwo i zaniedbanie. Piłkarz może się wszystkiego nauczyć. Powtarzam, żeby trenerzy uczący gry w piłkę trampkarzy zostawili taktykę, a nauczyli dzieci grać w piłkę. Musimy szkolić technikę od najmłodszych lat, gry 1 na 1, ryzyka, odwagi. Jeśli tego nie zrobimy, to potem dorosłym piłkarzom piłka przeszkadza w grze. Piłkarze w Ekstraklasie zarabiają za dużo? - Nie, na Zachodzie zarabia się znacznie więcej. Kiedyś w Ekstraklasie zarabiało się paradoksalnie więcej. Za 100 tysięcy euro czy dolarów, to za moich czasów można było kupić dom lub kamienicę, a dziś kawalerkę i koszty życia są dużo większe. Jeśli jednak chodzi o poziom, czasami rzeczywiście te mecze wyglądają tragicznie. Marek Citko: Co się dzieje z Legią? Dobrych piłkarzy nie da się kupić tanio W sezonie 2000-2001 Marek Citko grał w Legii Warszawa, która w ostatnim czasie nie radzi sobie najlepiej. Jak pan sądzi dlaczego? - Do Legii muszą przyjść piłkarze, którzy kochają presję i stres. Takich piłkarzy jednak trudno znaleźć. Klub ma kłopoty finansowe, dlatego szuka na rynku tańszych piłkarzy, a co za tym idzie słabszych. Nie oszukujmy się, jeśli ja pójdę do salonu Porsche i będę chciał kupić nowy samochód wysokiej klasy za 50 tysięcy złotych, to po prostu nie znajdę takiego auta. Tak samo świetnego piłkarza nie da się kupić za małe pieniądze. Raków Częstochowa pokazał, że warto kupić zawodnika za 500-600 tys. euro, tak jak na przykład Vladana Kovacevicia i później są oferty za jeszcze większe pieniądze. - Dobry towar kosztuje. Czasami trzeba zaryzykować i wyjąć większe pieniądze na dobrego zawodnika, kupić go za 600-700 tysięcy euro czy nawet za milion . W Legii ciągle pracuje się pod wynik, pieniędzy nie ma, a co lepsi piłkarze uciekają grać gdzie indziej. Ci, którzy do niej przychodzą nie potrafią coraz częściej udźwignąć odpowiedzialności. Brakuje też w Legii stabilizacji, od kilku lat jest za dużo zmian. Jakie ma pan spojrzenie na przepis gry o młodzieżowcu w Ekstraklasie, który tuż przed startem sezonu został zmodyfikowany? - Ja od początku, gdy ten przepis się pojawił mówiłem, że jest niepotrzebny, że to jest sztuczny twór powodujący, że na siłę szukamy młodzieżowców do gry. Kosztem 16-20 zawodników, którzy grają, innych 60 siedzi na ławkach rezerwowych i się nie rozwijają . Każdy klub musi mieć w swojej kadrze około 4-5 młodzieżowców, gdyż w sezonie pojawiają się kartki, kontuzje, czy choroby. Tak naprawdę jeden gra, a czterech siedzi na ławce. Uważam, że gdy ktoś jest dobry, to i tak się przebije. Myślę, że wcześniej, czy później prezes PZPN-u Cezary Kulesza zlikwiduje ten przepis. W poniedziałek oglądał pan mecz drugoligowej Polonii Warszawa, w której występował w latach 2006-2007. Polonia zremisowała ze Stomilem Olsztyn 1-1. Pozostał sentyment do klubu z Konwiktorskiej? - Na pewno tak. Ostatni raz na Polonii byłem, gdy grała jeszcze w trzeciej lidze, na meczu z Bronią Radom. Jeśli mam czas, chętnie zaglądam na stadion Polonii, to zawsze okazja do zobaczenia jak radzą sobie niektórzy młodsi piłkarze, którzy rokują na przyszłość. Co do Polonii, fajnie, że kluby, które mają bogatą tradycję, historię, kibiców wracają do wyższych lig. - Szkoda, że w stolicy nie ma dwóch drużyn na wysokim poziomie. Wiadomo, są do tego potrzebne pieniądze, ale w Polonii jest sponsor, który gwarantuje pewną stabilność, dlatego myślę, że jej kibice powinni się jeszcze trochę uzbroić w cierpliwość. Uważam, że Polonia wykonała już najważniejszy krok, że uciekła z trzeciej ligi, a to wcale nie jest takie proste. Marek Citko: Moja sprawa z Jarosławem Niezgodą znajdzie finał do końca roku W listopadzie ubiegłego roku zakończył pan przygodę ze Stalą Stalowa Wola, w której był doradcą. Czym zajmuje się teraz Marek Citko? - W klubie pojawili się lepsi fachowcy, którzy mieli inny pomysł na klub i musiałem ustąpić im miejsca. W dalszym ciągu jestem menagerem piłkarskim i na tym teraz się skupiam. Jakiś czas temu głośno było o pana konflikcie z byłym piłkarzem Legii Warszawa Jarosławem Niezgodą sprzedanym do amerykańskiego Portland Timbers. - Niezgoda mnie oszukał, poleciał do USA sam podpisać kontrakt, który mu wynegocjowałem. Zaufał nieodpowiednim ludziom, dlatego nasza sprawa jest w Polskim Związku Piłki Nożnej. Kiedy się zakończy? - Uważam, że do końca października lub do końca tego roku wyrok w tej sprawie zostanie ogłoszony. Rozmawiał Zbigniew Czyż