Iwona Lewandowska zawsze stała murem za swoim synem. Jako samotna mama dwojga nastolatków przyzwyczaiła się do tego, że sama jest dla nich największą ostoją i najważniejszą osobą, przynajmniej dopóki nie dorosną. Nie dziwi więc jej zaangażowanie w obronę decyzji 37-latka, choć jak się zdaje, jej wpis mógłby na nowo wzniecić płomień dyskusji, zamiast załagodzić trudną sytuację. Konflikt w kadrze, a tu takie wieści o Lewandowskim. Straty liczone w milionach Robert Lewandowski pozbawiony kapitańskiej opaski. Nie zagra na razie dla kadry "Biorąc pod uwagę okoliczności i utratę zaufania do selekcjonera Reprezentacji Polski postanowiłem do czasu kiedy jest trenerem zrezygnować z gry w Reprezentacji Polski. Mam nadzieję, że będzie dane mi jeszcze zagrać dla najlepszych kibiców na świecie" - napisał w niedzielę wieczorem w mediach społecznościowych Robert Lewandowski niedługo po tym, jak wydano komunikat o pozbawieniu go opaski kapitana reprezentacji Polski. Komunikat ten został udostępniony przez jego żonę. W cichej obronie stanąć miała również Marina Łuczenko-Szczęsna, która zamieściła na Instagramie niejednoznaczną grafikę z tekstem. Próżno było jednak szukać jakiejkolwiek reakcji Iwony Lewandowskiej. Jak się okazało, mama piłkarza napisała kilka słów, ale jej wpis został zaraz usunięty. Iwona Lewandowska broniła decyzji syna Jak doniósł portal JastrząbPost, z profilu Iwony Lewandowskiej zniknął wpis zobrazowany czarno-białym zdjęciem piłki w bramce. "Nie trzeba kochać piłki nożnej, by zrozumieć, że czasem to, co dzieje się na murawie, jest odbiciem tego, co dzieje się w sercach ludzi… Minionej nocy nie odszedł tylko zawodnik… Odszedł symbol… Odszedł ktoś, kto przez lata dźwigał nasze niespełnione marzenia, kto samotnie wspinał się po szczeblach światowej klasy, niosąc ze sobą ciężar orła na piersi i oczekiwań całego narodu. I nie chodzi tu tylko o sport…" - można było przeczytać. Potężny konflikt w kadrze, Probierz nie był jedyny. Santos wygadał się po wielu miesiącach "Ale wielcy nie odchodzą naprawdę… Zostają w historii… W pamięci… W sercach tych, którzy potrafili widzieć więcej niż statystyki… Zostają jako przypomnienie, że można — nawet jeśli naród nie zawsze idzie za tobą, nawet jeśli na koniec zostajesz sam… To nie piłkarz przegrał… To my — po raz kolejny — nie zdaliśmy egzaminu z wdzięczności… Takie przemyślenia kobiety... która lubi patrzeć i słuchać…" - podsumować miała Iwona Lewandowska.