FC Barcelona jest liderem LaLiga z dwunastopunktową przewagą nad wiceliderem i wygrała Superpuchar Hiszpanii, lecz w takim wielkim klubie trzeba także pokazywać się z dobrej strony w pozostałych rozgrywkach. Te nie poszły podopiecznym Xaviego Hernandeza najlepiej. Jesienią odpadli z Ligi Mistrzów, a w lutym z Ligi Europy, a w środę pożegnali się z Copa del Rey po rewanżowym półfinale z Realem Madryt, który przegrali 0:4. Zdaniem lokalnych mediów te porażki swoim nazwiskiem firmuje nie tylko trener, ale i największa gwiazda drużyny, czyli Robert Lewandowski. Zarzuca mu się, że "Królewskim" strzelił tylko w Superpucharze i - jak czytamy w "Mundo Deportivo" - że znika w najważniejszych spotkaniach. "Sport" z kolei stwierdził, że Polak nie jest już na poziomie Kyliana Mbappe i Erlinga Haalanda. Głos postanowił także zabrać Juan Jimenez z madryckiego "Asa", który ostro rozprawił się z "Lewym". Gromy w stronę Roberta Lewandowskiego z Madrytu. Zarząd ma się zastanowić nad jego przyszłością "Polak zniknął, nie widać go w najważniejszych nocach tego sezonu. Budzi wątpliwości co do przyszłości. Jego bramki przyniosły zespołowi tylko sześć punktów w LaLiga. 45-milionowa inwestycja nie dała drużynie skoku jakościowego jakiego oczekiwano. Strzelił on Realowi Madryt tylko w Superpucharze, a nie w lidze i Copa del Rey. W Champions League dał ważne gole przeciwko Interowi, ale praktycznie nie było go na boisku w starciach z Bayernem. W Lidze Europy również zawiódł w rywalizacji z Manchesterem United" - wymienił zarzuty dziennikarz. Zaznaczył, że Polak miał wspaniałe wejście w nowe środowisko, trafił do siatki 13 razy w 12 pierwszych spotkaniach, później przygasł. Trzeba jednak przyznać, że obecnie legitymuje się bilansem 27 bramek w 35 meczach. Żurnalista podkreślił jednak, że im głębiej dociera analiza gry, tym gorzej dla "Lewego". Skomentował, że jeśli zespół chce wrócić na europejski szczyt, będzie potrzebować killera, a nie zawodnika strzelającego "goles de relleno" (z hiszp. relleno - "farsz"), co można przetłumaczyć jako "gole-wypełniacze" - podnoszące statystyki, ale ostatecznie niewiele znaczące. Wielki wybuch złości w szatni Barcelony po meczu z Realem. Lewandowski i spółka są wściekli "Dyrekcja sportowa Barcelony zamierza zastanowić się nad realnym wpływem Lewandowskiego na drużynę, a przede wszystkim nad tym, czy może on zachowywać ciągłość poziomu sportowego na przestrzeni kolejnych sezonów. Polak jest zawodnikiem ze wzrastającym kontraktem, który przedłuża się do 2026 roku. Wtedy będzie miał 38 lat" - stwierdził Jimenez. Wspomniał także, że czynnikiem negatywnym dla byłego gracza Bayernu Monachium mógłby być coraz bardziej prawdopodobny powrót do Katalonii Lionela Messiego. Obaj panowie musieliby się wtedy "zmieścić" nie tylko w limicie płacowym zespołu, ale także pogodzić ze sobą funkcje na murawie. Zdecydowany apel Barcelony do UEFA i FIFA. Klub obawia się najgorszego