Słodko-gorzki czas u Roberta Lewandowskiego. Miły akcent pojawił się w życiu osobistym. Niedawno, w gronie najbliższych i przyjaciół, razem z żoną Anną celebrował odnowienie przysięgi małżeńskiej. Z tej okazji "para młoda" wyprawiła "drugie wesele". Impreza była tak udana, że przeciągnęła się na trzy dni, o czym opowiadał obecny wśród gości Sławomir Peszko. W rozmowie, która pojawiła się na kanale Ebe Ebe, mówił, że było "grubo". Trochę gorzej wygląda sytuacja ogólna. "Lewy" zebrał dużo krytyki po meczu z Mołdawią, kiedy to po kompromitacji reprezentacji Polski z opóźnieniem wyszedł na rozmowę z dziennikarzami. Wcześniej do telewizyjnych wywiadów stanęli Jan Bednarek i Piotr Zieliński. "Bardzo mnie denerwuje, kiedy słyszę Roberta Lewandowskiego mówiącego, że taktyka jest nie taka, że trener zły, że system nieodpowiedni, że nie ma wsparcia… W Kiszyniowie to on powinien być największym wsparciem dla chłopaków, pokazać, że jest liderem, a schował się za plecami innych" - kwitował Jakub Kosecki w "Fakcie". Głośno było też o ruchu sztabu piłkarza polskiej kadry i Barcelony, który miał na celu sprostowanie internetowych memów o sportowcu i kulisach rozejścia się dróg jego i marki Oshee. Firma zawarła kontrakt z Igą Świątek, a wcześniej miała wygasnąć umowa właśnie z "Lewym". "Kontrakt się skończył i podobno nie chciał go przedłużyć. Według mnie to dziwne zachowanie. Nie wiem, czy kiedykolwiek się dowiemy, jak było naprawdę. I faktycznie, zastąpienie Lewandowskiego Igą Świątek to kolejny strzał w wizerunkowe kolano piłkarza. Dla Oshee to fenomenalne zagranie, bo doskonali wyczuli trendy. Dla Roberta to kolejna reklamowa 'żółta kartka', która daje wrażenie, że jego wizerunek nie jest już na topie, a marki zamieniają go 'na lepszy model'" - oceniał ekspert komunikacji internetowej i marketingu Wojciech Kardyś w Przeglądzie Sportowym Onet. Głos w sprawie reklamowego potencjału Świątek i Lewandowskiego zabiera teraz Grzegorz Kita, prezes Sport Management Polska. Ujawnia prawdę o życiu Roberta Lewandowskiego i Anny w Barcelonie. W Polsce mało kto miał świadomość Robert Lewandowski i Iga Świątek: dwie marki na polskim rynku. "Ci, którzy myślą perspektywicznie, będą raczej stawiali na Świątek" Kita podkreśla, że i Świątek i Lewandowski mają ogromny potencjał, jeśli chodzi o współprace sponsorskie. "Robert Lewandowski i Iga Świątek to okręty flagowe polskiego sportu. Trudno je porównywać w prosty sposób, bo każdy ma swoje atuty. Oba mają wielki potencjał lub siłę. Ale jeden powoli wpływa już do portu, a drugi dopiero co wypłynął na pełne morze, rozwinął wszystkie żagle. Ci, którzy myślą perspektywicznie, daleko do przodu, będą raczej stawiali na Igę Świątek i nowe postacie w polskim sporcie" - tłumaczy w rozmowie z Wirtualnemedia.pl. Nie ma żadnych wątpliwości, że "Lewy" jest "silną i ukształtowaną przez lata marką". Natomiast teraz zdaje się nastawać czas właśnie Igi. "Jego [Lewandowskiego] siła jest nadal bardzo duża. Natomiast Iga Świątek, mówiąc trochę górnolotnie, 'bije go na głowę' młodością i fazą kariery. To w pewnym sensie zmiana pokoleniowa. To przed nią dzisiaj świat stoi otworem i ona pisze nową historię. Dodatkowo odróżnia się osiągnięciami na poziomie globalnym i narodowym" - ocenia. Zdaniem eksperta dużym atutem tenisistki jest to, że osiąga ona znaczne i głośne sukcesy międzynarodowe, które napawają dumą kibiców w Polsce. Oczywiście na koncie Lewandowskiego też są duże osiągnięcia, natomiast to zwykle punkty nabijane na konto zagranicznych drużyn - Barcelony i, wcześniej, Bayernu. W reprezentacji Polski jest wciąż raczej niespełniony. Według Jędrzeja Hugo-Badera, head of PR and communications w VMLY&R, nie oznacza to, że Świątek wypiera z rynku Lewandowskiego. "Nie mamy zbyt wielu sportowców na topowym światowym poziomie w popularnych dyscyplinach. Nie stać nas na wybrzydzanie" - podsumowuje. Barcelona potwierdza hit. Lewandowski i Kane poczarują wspólnie na boisku