Anna Lewandowska w imponującym tempie i ze sporym rozmachem rozwija biznesy. Jednym z kluczy do sukcesu jest umiejętne korzystanie z mediów społecznościowych. Żona piłkarza reprezentacji Polski i Barcelony skupiła wokół siebie kilkumilionową publikę, która śledzi nie tylko nowinki z jej życia osobistego, ale także bierze udział w treningowych wyzwaniach i ogląda treści reklamujące kosmetyki czy suplementy "by Ann". Zdaniem Moniki Sobień-Górskiej, autorki książki "Imperium Lewandowska", Anna jest na pewno "uzależniona" od Instagrama. Właściwie codziennie zamieszcza wpisy i relacje na InstaStories. Z tym większym zaskoczeniem przyjęto jej nagłe zniknięcie z sieci. Żona Roberta przez wiele dni nie odzywała się do swoich obserwatorów, co sprowokowało pytania dotyczące powodu absencji. Pojawiły się nawet pewne teorie. Jedni przekonywali, że "Lewa" przeszła operację plastyczną, inni byli pewni, że po prostu potrzebowała odpoczynku i wyjechała na wczasy bez telefonu. Taką wersję przekazało otoczenie trenerki. W końcu, po dłuższej przerwie, odezwała się sama zainteresowana, która potwierdziła, że istotnie była na wakacjach. Wyjechała na nie razem z przyjaciółką, Aleksandrą Dec. "Jedna z najlepszych podróży w moim życiu. Czas wrócić do domu" - napisała obok fotografii z urlopu. To nie wszystko. Jest decyzja w sprawie Roberta Lewandowskiego. Polak odarty ze złudzeń, nie ma co już nawet marzyć Aż huczy od pogłosek po wyjeździe Anny Lewandowskiej. Wzięła udział w programie? We wpisie w mediach społecznościowych Anna ujawniła, że ona i Aleksandra wybrały się na Dominikanę. "Jedna z najlepszych podróży w moim życiu" - powtórzyła żona Roberta Lewandowskiego i umieściła wideo, w którym udokumentowano, jak panie spędzały wakacyjny czas. Były jazda na quadzie, spacery po plaży, nurkowanie, bachata tańczona na ulicy, degustacja potraw, podróż łodzią i piękne widoki. Film spotkał się z mieszanym odbiorem. Obok zachwytów są także mniej przychylne komentarze. "To jednak był telefon? Tak wygląda wyjazd naszych polskich celebrity odciętych od świata", "Wakacje bez telefonu i internetu z ekipą filmowa i dronami aby po powrocie wrzucić do internetu profesjonalnie zmontowany film z tychże wakacji" - kpią, odnosząc się do wcześniejszej deklaracji Anny. Pojawiły się podejrzenia, że Lewandowska i Dec w rzeczywistości wzięły udział w wyprawie organizowanej przez jedną ze stacji telewizyjnych i że dostały angaż w programie rozrywkowo-podróżniczym "Azja Express". Do takiego scenariusza pasowałyby plecaki, z którymi podróżowały obie panie, fakt, że wyjechały we dwie (w show występują pary) oraz to, że nie używały telefonów i że na bieżąco nie dzieliły się ze światem wrażeniami. Żadnym sekretem nie jest natomiast jeden z powodów, dla którego na urlopie Annie nie towarzyszył Robert. Piłkarz już wrócił do treningów, zresztą rozpoczął się nowy sezon hiszpańskiej La Ligi. W obu pierwszych meczach wyszedł w podstawowym składzie Barcelony, lecz nie zdołał wpisać się na listę strzelców. Przez wzgląd na to niektórzy... powoli kładą krzyżyk na Polaku i apelują, by w jego miejsce do pierwszej jedenastki wprowadzić Ferrana Torresa. Ale "Lewy" z pewnością nie powiedział jeszcze ostatniego słowa. A jednak, "bolesne pożegnanie". Fatalne dla Lewandowskiego podejrzenia to prawda