Lewandowski znów w formie. Kucharski zdradza klucz. "Każdy skorzystał"
Pierwsze w tym sezonie El Clasico zapowiada się niezwykle ekscytująco. Obie drużyny pokazały moc w Lidze Mistrzów. Barcelona wygrała z Bayernem Monachium 4:1, hattrickiem popisał się Raphinha, a gola dołożył Robert Lewandowski. Real przegrywał 0:2, by po przerwie wbić Borussii pięć goli, w tym trzy strzelił Vinicius. – Padnie dużo bramek i obstawiam zwycięstwo Królewskich – mówi Cezary Kucharski, były zawodnik Sportingu Gijon i były menedżer Lewandowskiego. Transmisja El Clasico w tę sobotę o 21:00 w Eleven Sports 1.
Andrzej Klemba, Interia: Grał pan zarówno przeciwko Barcelonie, jak i Realowi Madryt. Któryś klub wywoływał większe emocje?
Cezary Kucharski: - Najpierw byłem zafascynowany Barceloną Johana Cruyffa między innymi z Christo Stoiczkowem i Romario. Później jednak odkryłem urok Madrytu i Realu. Kiedy grał tam np. Raul Gonzalez, zacząłem śledzić mocniej i zrozumiałem, że to największy klub na świecie. Wydaje mi się, że najmocniej budzi emocje także u większości piłkarzy.
Grał pan w Sportingu i co się działo, jak do Gijon przyjeżdżały te drużyny?
- To było jak mecze Dawida z Goliatem. Sporting w porównaniu do Realu czy Barcelony to był kopciuszek. Obie drużyny traktowane były podobnie. Z wielkim szacunkiem i radością, że można ich zobaczyć w Gijon. Zawsze bilety był najdroższe, a przyjazd rozpalał całe miasto.
Byłem kiedyś w Walencji w dniu El Clasico. Poszedłem do baru obejrzeć ten mecz. I zastanawiałem się, komu będą kibicować miejscowi. Byli za Barceloną. Może jest tak jak w Polsce z Legią, że kibicują jej głównie na Mazowszu, a za Realem są ludzie z Madrytu i okolic a reszta przeciwko i sprzyja Barcelonie?
- Tak, rzeczywiście jest. Jest podział w Hiszpanii. Królewscy osiągają największe sukcesy. To też najbogatsze miasto i stolica. Do tego historia tych klubów, powoduje, że jest podział. Mam hiszpańskich kolegów, jedni kibicują Barcelonie, drudzy Realowi. Tak pół na pół. Zawsze przed El Clasico jest gorąca dyskusja i nie brakuje szydery, zwłaszcza jeśli jedna z tych drużyn wygra.
To największy mecz klubowy na świecie?
- Zdecydowanie. Wydaje mi się, że został tak umiejętnie wypromowany. Dobrze to Hiszpanie zrobili. Historia klubów pomogła w wyniesieniu tego wydarzenia na szczyt zainteresowania.
Znaczenie chyba też miało to, że Katalonia marzy o niepodległości. A Real jest z Madrytu, ze stolicy i to też pewnie wzmaga taką rywalizację.
- Dokładnie. Wątek polityczny też jest istotny w historii obok klubów. Piłka nożna jest wykorzystywana w polityce. I tak było też w Hiszpanii. Zawsze politycy mają ciągotki, by używać sportu do własnej promocji. Do tej pory trwa czas spór między Realem a Barceloną o to, komu sprzyjało generał Franco.
A także komu bardziej sprzyjają sędziowie
- To też prawda.
Pan ma jakieś wspomnienia szczególne z meczów przeciwko Realowi i Barcelonie ?
- Pozytywnych to nie mam właściwie żadnych, bo wszystkie przegrałem. W Legii graliśmy przeciwko Barcelonie. Pozostają wspomnienia, że grałem na Camp Nou i koszulka chyba Savioli.
Wróćmy do obecnych czasów. W sobotę El Clasico w Madrycie. Da się wskazać, kto ma silniejszy skład?
- Wydaje mi się, że w wyższej formie jest Barcelona patrząc na to, jak gra w hiszpańskiej ekstraklasie i Lidze Mistrzów. Natomiast El Clasico będzie w Madrycie i to jest mocny atut Realu. Ma też jeden dzień więcej wypoczynku od piłkarzy Barcelony. To jest jednak taki mecz, że każdy wynik jest możliwy.
Choć forma sportowa jest po stronie Barcelony w tym momencie, to nie ma faworyta i każda drużyna może wygrać.
~ Cezary Kucharski
Gdyby Barcelona wygrała, będzie miała sześć punktów przewagi w tabeli. I choć to początek sezonu, to byłby to niezły kapitał.
- W Madrycie mają świadomość wagi tego spotkania. Tyle że bez tego nie trzeba nikogo specjalnie motywować. Ranga spotkania jest znana. Nikt w Madrycie nie kalkuluje, oczywiście oprócz kibiców. Natomiast jeśli chodzi o piłkarzy, to myślę, że oni nie patrzą w tabelę. Oba kluby zagrały bardzo dobrze w Lidze Mistrzów. Więc to też powoduje, że emocje wśród kibiców będą duże.
Pokaz mocy dał najpierw Real, a potem Barcelona. Hat-trick Viniciusa Juniora, a potem hattrick Raphinhi. To przed El Clasico jeszcze mocniej buduje napięcie?
- Dokładnie tak jest. Te spotkania pokazały, kto z piłkarzy jest w najwyższej formie i może zdecydować o wyniku El Clasico. Real kolejny raz pokazał wielkość w Lidze Mistrzów. Nie pierwszy raz potrafił odwrócić losy meczu. Im trudniejsza sytuacja na boisku, tym piłkarze Realu lepiej reagują. W ich wykonaniu mieliśmy wiele takich powrotów.
To znamionuje mentalność zespołu, który się nigdy nie poddaje i potrafi się nadzwyczajnie mobilizować. I pokazuje też jakość Realu
~ Cezary Kucharski
W tym sezonie w Barcelonie renesans formy przeżywa Robert Lewandowski. 15 goli w 13 meczach - dawno nie był tak skuteczny. Pomogło przyjście trenera Hansiego Flicka?
- Wszyscy piłkarze ofensywni Barcelony są w formie. Myślę, że to zasługa niemieckiego trenera, z którym się Lewandowski dobrze się dogaduje. A także żony Ani, który przestała tańczyć bachatę, a przynajmniej tego nie pokazuje w mediach społecznościowych. Robert ma spokój.
Głowa u piłkarza to duża część sukcesu?
- Tak jest. Barcelona trenera Flicka stwarza też więcej sytuacji do strzelenia goli. Robert jest tam już dość długo i lepiej rozumie się z kolegami. Każdy piłkarz w Barcelonie skorzystał z przyjścia Flicka. Widać poprawę gry w stosunku do poprzedniego sezonu.
Jaki będzie wynik El Clasico?
- Padnie dużo bramek i obstawiam zwycięstwo Realu.
Rozmawiał Andrzej Klemba