Z jednej strony nie trafiał tak często jak w poprzednich sezonach, ale z drugiej wielu przepowiadało mu, że w Hiszpanii w ogóle przepadnie. Robert Lewandowski stanął jednak na wysokości zadania i po raz kolejny w karierze zdobył koronę króla strzelców. Okres przygotowawczy nie zapowiadał, że napastnik Barcelony będzie rządził w klasyfikacji strzelców. W sparingach za nic nie mógł zdobyć bramki, ale trafiać zacząć w idealnym momencie. Co prawda w pierwszym spotkaniu ligowym gola nie strzelił, ale później zdobywał je w sześciu kolejnych potyczkach i szybko wdrapał się na szczyt klasyfikacji strzelców, gdzie pozostał już do końca rozgrywek. W zdobyciu korony Polakowi nie przeszkodził nawet poważny kryzys, bo przez pięć miesięcy (od listopada do marca) zdobył tylko dwie bramki. W tym czasie "Lewy" był zawieszony na trzy mecze, zmagał się z drobnym urazem, a także poszukiwał formy. Końcówkę rozgrywek miał już jednak znacznie lepszą, bo w ośmiu ostatnich spotkaniach zdobył sześć bramek. Ostatecznie Polak strzelił 23 gole w 34 meczach i o cztery trafienia wyprzedził poprzedniego króla strzelców - Karima Benzemę. Dziewiąty tytuł króla strzelców Roberta Lewandowskiego 23 bramki w tym sezonie ligowym to jednak niewiele, jeśli porównać to z najlepszym osiągnięciem Lewandowskiego w karierze. W sezonie 2020/2021 Polak pobił rekord legendarnego Gerda Mullera, gdy dla Bayernu strzelił w Bundeslidze aż 41 goli! Z kolei w poprzednim sezonie Polak zdobył 35 bramek, a dwa lat wcześniej - 34. By znaleźć gorszy wynik Lewandowskiego od obecnego, należy cofnąć się do sezonu 2018/2019, gdy do siatki trafił 22 razy, ale to i tak wystarczyło do tego, by został najlepszym strzelcem Bundesligi. Zdobyty przez Lewandowskiego tytuł króla strzelców La Liga jest dziewiątym w jego karierze w najwyższych klasach rozgrywkowych. Wcześniej to wyróżnienie otrzymał w barwach Lecha Poznań i Borussii Dortmund oraz sześciokrotnie jako zawodnik Bayernu. PJ