Lewandowski zdegradowany. Prawda wyszła na jaw. Flick już wie, tego nie da się zatuszować
Od początku tego sezonu wiadomo, że rywalizacja o grę na pozycji środkowego napastnika w pierwszym składzie FC Barcelona toczy się między Ferranem Torresem a Robertem Lewandowskim. Polak w tej kampanii zgodnie z planem miał już ustępować miejsca młodszemu koledze, a jego rola na boisku teoretycznie miała zostać zmniejszona. W kluczowych momentach Hiszpan jednak zdecydowanie zawodzi i nie da się ocenić tego inaczej. Z Realem Madryt oblał najważniejszy egzamin.

Czy fakt, że Ferran Torres dopiero co wrócił po kontuzji można uznać za dobre usprawiedliwienie na beznadziejną grę Ferrana Torresa?
Obrońcy Hiszpana z pewnością powiedzą, że tak. Jednak z drugiej strony Fermin Lopez również jeszcze do niedawna borykał się z urazem, a jego zaangażowanie i gra wyglądają o wiele lepiej.
Torres chce wygryźć "Lewego" a w kolejnym meczu "zniknął". Tak nie wygra rywalizacji z Polakiem
Pod nieobecność Roberta Lewandowskiego Ferran Torres był dla Hansiego Flicka jedynym wyborem na pozycję środkowego napastnika. Marcus Rashford teoretycznie również mógł tam zagrać, ale pod nieobecność Raphinhi musiał obsadzić lewe skrzydło.
Dla Ferrana Torresa była to wielka szansa na dodanie sobie kilku punktów w rywalizacji z Robertem Lewandowskim, ale również bardzo ważny egzamin jego dojrzałości. Szansa została niewykorzystana, a egzamin oblany.
Torres nie miał łatwego zadania. Kiedy tylko dostawał piłkę, od razu miał "na plecach" jednego lub dwóch piłkarzy Realu Madryt, którzy bardzo szybko tworzyli tłok wokół piłkarzy Barcelony posiadających piłkę w pobliżu pola karnego.
Trzeba jednak powiedzieć wprost, że sam tego zadania swoim rywalom nie utrudnił. Hiszpan w meczu z Realem Madryt wypracował sobie współczynnik bramek oczekiwanych na poziomie 0,13. Oddał dwa celne strzały, które nie sprawiły problemów Courtois. Jeden z nich był wręcz beznadziejny.
Torres na połowie Realu Madryt w całym swoim występie podawał piłkę tylko 8 razy, z czego 6 razy celnie. Podjął zaledwie jedną próbę dryblingu i okazała się ona nieudana. Zanotował siedem strat.
Hiszpan nie wygrał żadnego z trzech pojedynków, nie zanotował żadnego przechwytu, co przy grze Barcelony nastawionej na wysoki pressing brzmi fatalnie. Udało mu się zanotować jeden odbiór wynikający w dużej mierze z błędu rywala. Jeden to i tak o wiele za mało.
Jeśli napastnik FC Barcelona gra z Realem Madryt w taki sposób, trudno jest marzyć o dobrym wyniku. Ferran Torres przeszedł "obok" tego meczu. Jego koledzy z linii obrony nie mogli liczyć na to, że atak Realu Madryt zostanie zdezorganizowany już w pierwszej tercji, ponieważ pressing nie funkcjonował.
W 74. minucie trener FC Barcelona zdał sobie sprawę z tego, że z występu Ferrana Torresa nie wyniknie już nic dobrego i wpuścił za niego bardziej defensywnego Marca Casado.
Lewandowski nadal jest wyraźnie lepszą opcją niż Torres. Tego nie da się zatuszować
Jeśli Ferran Torres chce walczyć o miejsce w składzie z Robertem Lewandowskim, takimi występami na pewno nie przybliży się do wywalczenia go na stałe.
Rotacja między oboma piłkarzami będzie wpisana w ten sezon ze względu na wiek Polaka, który staje się też coraz bardziej podatny na kontuzje. Hansi Flick w najważniejszych spotkaniach będzie stawiał jednak właśnie na Lewandowskiego, bojąc się, że Torres w kluczowym momencie w fatalnym stylu go zawiedzie.
W poprzednim wysoko przegranym meczu z Sevillą Ferran Torres również zagrał fatalnie. Nie dryblował, nie odbierał piłek, nie oddawał strzałów i nie miał kluczowych podań. Tracił piłki. Przegrywał pojedynki. Wtedy "uratował" go wyłącznie fakt, że Robert Lewandowski zmarnował rzut karny, więc jego występ został oceniony jeszcze niżej.
Ostatni naprawdę dobry mecz Ferran Torres rozegrał przeciwko Getafe, czyli 21 września. Zdobył wówczas dwa gole, a FC Barcelona wygrała 3:0.
W ostatnich tygodniach "Duma Katalonii" jest jednak w kiepskiej formie, a fatalna dyspozycja Ferrana Torresa to jeden z kluczowych mankamentów, które wpływają negatywnie na grę drużyny Hansiego Flicka.
Robert Lewandowski również nie jest napastnikiem, który spełnia wszystkie oczekiwania niemieckiego szkoleniowca. Jednak w przeciwieństwie do Hiszpana, Polak w swoich występach, nawet tych słabszych, wygrywa pojedynki, daje się faulować, wchodzi w dryblingi i przynajmniej część z nich jest skuteczna. Poza tym zdecydowanie częściej jest "opcją do podania", podczas gdy Ferran Torres po prostu daje się zdominować obrońcom rywali.
Występ z Realem Madryt uwypuklił wszystkie jego wady i pokazał, że w tym momencie w FC Barcelona Robert Lewandowski zwyczajnie powinien być napastnikiem numer "1", o ile jest w pełni sił.
Kiedy Robert Lewandowski gra z Realem Madryt, zapewnia im większą intensywność. Sprawia, że muszą za nim biegać i czasami opuszczać swoją strefę, stwarzając tym samym więcej miejsca skrzydłowym Barcelony. Po starciu z Ferranem Torresem wydaje się natomiast, że Militao i Huijsen nie musieli nawet iść pod prysznic.
Wiele wskazuje na to, że degradacja Lewandowskiego będzie musiała jeszcze trochę poczekać, ponieważ wprowadzenie jej przyniosło efekt odwrotny od zamierzonego.












