Robert Lewandowski sensacyjnie mecz 15. kolejki hiszpańskiej La Liga z Mallorką oglądał z poziomu ławki rezerwowych. Polak odpoczywał po wymagających ostatnich kilku tygodniach, choć niektórzy dziennikarze doszukiwali się w tej zupełnie nietypowej sytuacji kary dla "Lewego" za zbyt egoistyczne podejście w ostatnich spotkaniach. To jednak jedynie domysły, a oficjalna wersja trenera Flicka jest taka, że dał naszemu snajperowi przerwę, aby mógł się zregenerować. Złe wieści dla Wojciecha Szczęsnego. Tylko zobacz, co zrobił Iñaki Peña W następnej kolejce "Blaugranę" czekał bowiem wyjazd na niezwykle trudny teren, a więc do Sevilli, gdzie Barca musiała zmierzyć się z walecznym Betisem, który mimo, że nie jest w najwyższej formie, to zawsze stanowi spore zagrożenie. W związku z tym "Lewy" zagrał od pierwszych minut, a niemiecki szkoleniowiec liczył oczywiście na to, że Polak strzeli swojego szesnastego gola w tym sezonie najwyższej klasy rozgrywkowej w Hiszpanii i umocni się na prowadzeniu w walce o tytuł Pichichi. Anglicy docenili Lewandowskiego. Bez złudzeń Tak też się faktycznie stało. Nasz napastnik, jak to ma w zwyczaju, doskonale odnalazł się w polu karnym Betisu. W 39. minucie Polak dostał idealne podanie od Julesa Kounde i z łatwością pokonał stojącego w bramce golkipera. Poza tym widać było wielką wolę walki i zszedł z murawy w 75. minucie przy stanie 1:1. Wypadek gwiazdy Premier League. To kolega Fabiańskiego, w sieci krąży dramatyczne zdjęcie Gdy spojrzymy w angielskie media, to zobaczymy wiele pochwał dla "Lewego". "Pokazał swój instynkt napastnika, po fenomenalnym dośrodkowaniu Kounde i kończąc całą akcję golem. Fantastycznie utrzymywał się przy piłce, walczył w każdym pojedynku i został zdjęty z boiska na 15 minut przed końcem" - napisali dziennikarze "Goal.com", którzy wystawili naszemu snajperowi notę 7. Lepiej w Barcelonie ocenieni zostali tylko: Lamine Yamal oraz Inaki Pena. Swoje oceny, choć bez uzasadnień wystawili także dziennikarze "90min.com". Ci dali Polakowi notę 7,2. Co ciekawe, w tym przypadku wyższą ocenę od Polaka otrzymali: Jules Kounde, Lamine Yamal oraz Raphinha. Nie znalazło się miejsce dla hiszpańskiego bramkarza "Blaugrany". Teraz Lewandowski wspólnie z kolegami musi obserwować to, co wydarzy się w... Katalonii, a konkretnie w Gironie. Tam bowiem Real Madryt tego wieczoru może odrobić kolejną część strat do zespołu prowadzonego przez Hansiego Flicka.