FC Barcelona w ostatnich latach w Lidze Mistrzów miała sporo problemów. Odkąd do Katalonii trafił Robert Lewandowski najlepszym wynikiem "Blaugrany" pozostaje ćwierćfinał z ubiegłego sezonu, gdy wicemistrzowie Hiszpanii zostali wyeliminowani przez Paris Saint-Germain po bolesnej porażce na własnym stadionie. Od tego momentu w zespole z Katalonii wiele się zmieniło, ale nie pod względem personalnym. Tutaj tak naprawdę doszło do jednej poważnej roszady. Nagłe wieści ws. Kyliana Mbappe. Piętrzą się problemy Realu Madryt, dzień przed hitem Mowa o sprowadzeniu do drużyny Daniego Olmo latem minionego roku. Za Hiszpana zapłacono niespełna 60 milionów euro. Największa zmiana zaszła jednak na ławce trenerskiej zespołu z Katalonii, gdzie zwolnionego Xaviego Hernandeza zastąpił Hansi Flick. Niemiec kompletnie odmienił oblicze "Blaugrany" i udowodnił, że z piłkarzy, których Barcelona posiada, można stworzyć topowy zespół. Fazę ligową Ligi Mistrzów "Duma Katalonii" zakończyła na drugim miejscu. FC Barcelona w ćwierćfinale. Magiczny występ Yamala W związku z tym w 1/8 finału miała mierzyć się z teoretycznie łatwiejszym rywalem, tak się stało, choć potrzebne było do tego naprawdę sporo szczęścia. "Barca" mogła bowiem wylosować Paris Saint-Germain lub Benficę Lizbona i trafiła na portugalski zespół, który kilka tygodni wcześniej pokonała 5:4. Jasne było więc, że faworytem tego dwumeczu jest zespół dowodzony przez Hansiego Flicka, a po zwycięstwie 1:0 w pierwszym spotkaniu szanse drużyny Bruno Lage'a bardzo spadły. W pierwszym składzie na rewanż znaleźli się oczywiście Robert Lewandowski i Wojciech Szczęsny. Rosjanie ogłaszają towarzyskich rywali na marzec. "Bez komentarza" Pierwsza połowa wyglądała dokładnie tak, jak można było się tego spodziewać. Oglądaliśmy niesamowicie otwarty mecz, w którym jednak wyraźnie lepiej czuła się FC Barcelona. Piłkarze Hansiego Flicka wyszli na prowadzenie w 11. minucie, gdy przypadkowe podanie Lamine'a Yamala wykończył strzałem z bliska Raphinha. Dwie minuty później było już 1:1. Rzut rożny zakończył się golem na wagę remisu, a istotne role odegrali w tym Robert Lewandowski, który "asystował" Otamendiemu, a także Wojciech Szczęsny, który mógł się zachować lepiej przy tym golu. Od tego momentu kontrolę nad tym spotkaniem przejęli gospodarze, a goście mogli jedynie obserwować, jak Barcelona raz po raz zagraża strefie pola karnego. Dwukrotnie zrobiła to skutecznie. Najpierw za sprawą znakomitego strzału z dystansu w wykonaniu Lamine'a Yamala, a potem Raphinhi, który z wielkim spokojem wykorzystał dogranie Alejandro Balde i z bliska pokonał bramkarza gości drugi raz w tym spotkaniu. Gospodarze do szatni schodzili ze znakomitym rezultatem. W drugiej połowie spotkania oglądaliśmy dokładnie taki przebieg rywalizacji, jakiego mogliśmy się spodziewać. FC Barcelona "zabiła" ten mecz, kontrolując piłkę i nie pozwoliła Benfice właściwie na nic, sama marnując jedną dogodną okazję. Wszystko skończyło się więc wynikiem 3:1, a "Blaugrana" może już czekać na rywala w ćwierćfinale. Tym będzie Borussia Dortmund lub Lille.