Po tym, jak w półfinale Superpucharu Hiszpanii Real Madryt pokonał 3:0 RCD Mallorca stało się jasne, że w finale wspomnianych rozgrywek czekać nas będzie "El Clasico", jak zawsze wiążące się z ogromem emocji. Polscy kibice oczekiwali na starcie FC Barcelona z "Królewskimi" z tym większym zainteresowaniem, że od początku zapowiadało się tu na występ od pierwszego gwizdka w wykonaniu dwóch Polaków - Wojciecha Szczęsnego oraz Roberta Lewandowskiego. Taki scenariusz faktycznie się sprawdził. Flick wybrał Szczęsnego, a potem wylał kubeł zimnej wody. Nie zostawił złudzeń Polakowi ws. przyszłości FC Barcelona - Real Madryt. Robert Lewandowski z asystą i golem Hitowe starcie nie rozpoczęło się dobrze dla "Barcy" - już w 5. minucie wynik otworzył Kylian Mbappe, natomiast potem podopieczni Hansiego Flicka wręcz zdominowali widowisko. Zaczęło się od bramki wyrównującej Lamine'a Yamala, przy której asystował "Lewy". Następnie kapitan "Biało-Czerwonych" sam wpisał się na listę strzelców: "RL9" w 36. minucie wykorzystał podyktowany rzut karny - choć golkiper "Los Blancos" Thibaut Courtois wyczuł jego intencje, to nie był on w stanie zatrzymać mocnego uderzenia Lewandowskiego. Bardzo prędko musiał on do tego skapitulować po raz kolejny. W 39. minucie prowadzenie "Dumy Katalonii" podwyższył Raphinha. Później pierwsza połowa mocno się przedłużyła i w 10. minucie doliczonego do niej czasu piłkarzy Carlo Ancelottiego pognębił Alejandro Balde. Sytuacja ekipy z Santiago Bernabeu stała się wówczas skrajnie trudna. Piątek w kosmicznej formie, on znowu to zrobił. Popis w hicie z liderem, a to było i tak za mało Superpuchar Hiszpanii został zdominowany przez Barcelonę i Real Warto nadmienić, że to już trzecie z rzędu spotkanie Barcelony i Realu w finale Superpucharu Hiszpanii - w ubiegłym roku lepsi okazali się "Królewscy" (4:1), dwa lata temu triumfowała z kolei "Blaugrana" (3:1).