Reprezentacja <a class="db-object" title="Polska" href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/druzyna-polska,spti,1592" data-id="1592" data-type="t">Polski</a> od czasu zakończenia mistrzostw świata w Katarze toczona kolejnymi chorobami. <a class="db-object" title="Robert Lewandowski" href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/profil-robert-lewandowski,sppi,2157" data-id="2157" data-type="p">Robert Lewandowski</a> jako kapitan-lekarz postanowił wyleczyć wszystkie na raz, stosując terapię szokową. W wywiadzie udzielonym przed zgrupowaniem Mateuszowi Święcickiemu <a href="https://sport.interia.pl/robert-lewandowski/news-robert-lewandowski-uderzyl-w-kolegow-z-reprezentacji-polski-,nId,7001259">wyłożył kawę na ławę</a>, nie patyczkując się ze swoimi kolegami z kadry. <a href="https://sport.interia.pl/robert-lewandowski/news-a-jednak-sensacja-barcelona-podjela-decyzje-ws-lewandowskieg,nId,7009280">A jednak sensacja, Barcelona podjęła decyzję ws. Lewandowskiego. Media już ogłaszają</a> Wypowiadając te słowa, włożył jednak jeszcze większą odpowiedzialność na swoje barki w myśl zasady: "Jeśli chcesz wymagać od innych, zacznij od siebie". A że sam "Lewy" w ostatnim czasie w roli prawdziwego boiskowego lidera spisywał się... przeciętnie, warto było przyjrzeć się temu, czy w meczu z Wyspami Owczymi sam stanie na wysokości zadania. I czy jego koledzy dobrze zareagują w praktyce na jego słowa. <a href="https://sport.interia.pl/robert-lewandowski/news-nie-moglo-byc-inaczej-lewandowski-otrzymal-wiadomosc-to-juz-,nId,7009359">Nie mogło być inaczej, Robert Lewandowski otrzymał wiadomość. To już oficjalne</a> Pierwsza połowa czwartkowego meczu stanowiła negatywną weryfikację. <a class="db-object" title="Polska" href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/druzyna-polska,spti,1592" data-id="1592" data-type="t">Polska</a> znów była drużyną bez charakteru, a <a class="db-object" title="Robert Lewandowski" href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/profil-robert-lewandowski,sppi,2157" data-id="2157" data-type="p">Robert Lewandowski</a>, który chcąc nie chcąc jest kapitanem tego okrętu, odpowiedzialnym za całą resztę, nie był w stanie jej poderwać. Oczywiście, nieustannie podpowiadał swoim kolegom, ale... rozgrywał kolejne przeciętne spotkanie. Dbali o to defensorzy rywala z Hordurem Askhamem na czele, którzy najwidoczniej obejrzeli kilka ostatnich meczów La Liga i kilkukrotnie próbowali zaczepiać bez piłki naszego kapitana. W pewnym momencie "Lewy" uciekł się nawet do próby wymuszenia rzutu karnego, ale... sędzia nie dał się nabrać, nie dopatrując się faulu w interwencji bramkarza Farerów. Warto odnotować, że snajper <a class="db-object" title="FC Barcelona" href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/druzyna-fc-barcelona,spti,3390" data-id="3390" data-type="t">FC Barcelona</a> był bliski zanotowania asysty przy trafieniu <a class="db-object" title="Piotr Zieliński" href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/profil-piotr-zielinski,sppi,1197" data-id="1197" data-type="p">Piotra Zielińskiego</a>, ale ten nie trafił do siatki. Mathias Lamhauge nie dał się przelobować. Polska - Wyspy Owcze. Są trzy punkty, nie ma charakteru Kolejny raz byliśmy drużyną nijaką, bez charakteru. Graliśmy ślamazarnie, nie potrafiąc zaskoczyć - z całym szacunkiem - ekipy autsajdera, dla której sama gra na wypełnionym PGE Narodowym stanowiła przygodę. Fernando Santos i Robert Lewandowski podkreślali ostatnio, że nie potrafimy na boisku pokazać pazura, a podczas klęski z Czechami nie zademonstrowaliśmy woli walki, co pokazywał brak żółtych kartek. W pierwszej połowie meczu z Wyspami Owczymi mieliśmy jedną - dla <a class="db-object" title="Grzegorz Krychowiak" href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/profil-grzegorz-krychowiak,sppi,955" data-id="955" data-type="p">Grzegorza Krychowiaka</a>, który najpierw fatalnie przyjął piłkę, a następnie staranował rywala. Cierpliwość kibiców w końcu się skończyła. W efekcie "Biało-Czerwoni" schodzili do szatni przy bezbramkowym remisie i... gwizdach kibiców. Zaczęło robić się gorąco i właśnie w takich momentach najłatwiej jest oddzielić mężczyzn od chłopców i poznać prawdziwego lidera. Przez długi czas trudno było jednak odnaleźć go na boisku. Z perspektywy trybun brakowało uderzenia pięścią w stół, które stanowiłoby sygnał do ataku. Inną sprawą był brak nieprzewidywalności. Zaskoczenie stanowić mógł dopiero... rzut karny, odgwizdany po analizie VAR za zagranie ręką Odmara Faero. W kluczowym momencie Robert Lewandowski nie zawiódł i dał nam prowadzenie, a w efekcie trzy punkty. Później dobił jeszcze rywala pięknym strzałęm, "zabijając mecz" i <a href="https://sport.interia.pl/reprezentacja-polski/news-pokaz-niemocy-polacy-wygwizdani-nagle-lewandowski-wkroczyl-d,nId,7011085" target="_blank" rel="noreferrer noopener">dając nam zwycięstwo</a>. Po meczu może więc powiedzieć, że zrobił swoje, ale jak tu być zadowolonym po takim zwycięstwie reprezentacji Polski? O dziwo, mimo mizernej długimi fragmentami gry, kibice potrafili żywiołowo reagować i spontanicznymi wybuchami wspierać piłkarzy. Trudno jednak kibicować z całego serca tej drużynie, umierać za nią na trybunach czy to przed telewizorem. Gra reprezentacji ani nie cieszy oka, ani nie napawa dumą z postawy. Nie wymagajmy więc od fanów tego, czego kibice nie robią na murawie.