Robert Lewandowski niemal od początku występów w La Liga jest czołowym snajperem. Co prawda w okresie przygotowawczym nie był skuteczny, ale w lidze szybko się rozkręcił. Po siedmiu pierwszych spotkaniach kapitan reprezentacji miał na koncie już dziewięć trafień i wysłał jasny sygnał, że zamierza powtórzyć to, co siedem razy zrobił w Bundeslidze, czyli sięgnąć po koronę króla strzelców. Później Polak zablokował się na dwa mecze, ale po nich strzelił cztery gole w trzech spotkaniach. I gdyby taką skuteczność utrzymał, to dziś nie musiałby się oglądać na rywali. Lewandowski wpadł jednak w kryzys i w kolejnych 13 meczach trafił tylko pięć razy, do tego trzy mecze opuścił z powodu zawieszenia, w jednym nie zagrał przez uraz i w efekcie ciągle czuje na plecach oddech Karima Benzemy z Realu Madryt (14 bramek). Lewandowski słabiej niż Benzema, Messi i Ronaldo Sprawdziliśmy, ile bramek po 29 kolejkach mieli królowie strzelców La Liga z ostatnich lat i okazuje się, że 17 trafień Lewandowskiego wypada blado. Np. w poprzednim sezonie na tym etapie rozgrywek Benzema miał 22 gole (skończył rozgrywki z 27), a rok wcześniej Lionel Messi 23 (skończył z 30). A to i tak były jedne ze najsłabszych wyników, bo np. Argentyńczyk w sezonie 2011/2022 wykręcił kosmiczny rekord 50 trafień, trzy lata później Cristiano Ronaldo miał 48, a po nim Luis Suarez skończył rozgrywki z 40 bramkami. By znaleźć zawodnika, który po 29 kolejkach La Liga miał mniej bramek niż obecnie Lewandowski, musieliśmy się cofnąć do sezonu 2007/2008, gdy królem strzelców został Daniel Guiza. Napastnik RCD Mallorca skończył sezon z 27 trafieniami, ale po 29 meczach na koncie miał 15 bramek, czyli o dwie mniej niż obecnie Lewandowski. Polakowi do poprawienia wyniku pozostało dziewięć meczów. Najbliższy już w niedzielę z Atletico Madryt. PJ