Michał Białoński, Interia: Bohdan Łazuka śpiewał przed MŚ 1982 r. "Uliczkę znam w Barcelonie, w uliczkę wyskoczy Boniek". Teraz ktoś powinien zaśpiewać: "W Barcelonie jest klimat nadmorski, Camp Nou podbije Robert Lewandowski?" Zbigniew Boniek: Życzę, aby to się spełniło. Fakt, że Robert będzie strzelał bramki w Barcelonie, nie ulega żadnej wątpliwości. On to ma we krwi. Jeszcze kilka miesięcy temu ten transfer wydawał się być nierealnym. Bayern zarzekał się, że nie sprzeda napastnika, który gwarantuje mu 40 bramek w sezonie. Z prostej przyczyny, bo nie ma go kim zastąpić. Teraz postanowił jednak zainkasować 45 milionów euro i wypuścić Roberta. - Według mnie Bayern zainkasował o kilka milionów więcej. Ja natomiast do perspektywy tego transferu się przyzwyczaiłem. On był przewidywalny po wystąpieniu Roberta na majowej konferencji reprezentacji Polski, gdy zapowiedział, że jego przygoda z Bayernem dobiegła końca. Wówczas było wiadomo, że nie ma innej opcji niż transfer. Natomiast każda strona grała swoją grę: Barcelona chciała Roberta, Bayern wiedział, że go puści, ale chciał to zrobić na swoich warunkach. Na koniec osiągnięto sytuację "win-win" - obie strony wygrały. Bayern jest zadowolony, bo zainkasował niemałe pieniądze, w sumie około 55-60 mln euro, za zawodnika, który miał tylko roczny kontrakt. Barcelona jest szczęśliwa, bo wzięła jeśli nie najlepszego, to jednego z dwóch-trzech najlepszych napastników na świecie. Czytaj też: Kumidor: Lewandowski z żoną zakochają się w Barcelonie Zbigniew Boniek: Ten ruch trzeba oklaskiwać Robert też jest zadowolony, bo idzie do nowej rzeczywistości, stoją przed nim nowe wyzwania. Ten ruch trzeba tylko oklaskiwać. Natomiast ranga tej przeprowadzki jest bardzo duża. Ja uważam, że Robert Lewandowski jest w top 5, jeśli chodzi o takie transfery. Na równi z nim świat interesują ruchy transferowe takich gwiazd jak Kylian Mbappe, Karim Benzema, Lionel Messi, Cristiano Ronaldo i Neymar. Przejście Lewandowskiego do Barcelony to nie to samo, co transfer jakiegoś młodego zawodnika. Robert musi tam odwrócić pewne tendencje. Barcelona w składzie z nim musi powrócić do wielkiej piłki. Barca to marka globalna, jedna z najbardziej rozpoznawalnych na świecie, natomiast pod względem organizacyjno-sportowym i finansowym musi się trochę odbudować. Robert Lewandowski w tym procesie może odegrać bardzo ważną rolę. Czy z tym transferem dla Roberta rosną szanse na zdobycie Złotej Piłki, o czym marzy? Czy bardziej czai się ryzyko, że w nowej rzeczywistości może sobie nie poradzić, podobnie jak Lionel Messi przygasł po przeprowadzce do PSG? - Różne są opnie, różnie ludzie mówią. Wydaje mi się, że pod względem fizycznym i mentalnym Robert jest jeszcze na fali wznoszącej i z tym nie będzie miał żadnych problemów. Co do Złotej Piłki, to za rok 2022 wiadomo kto ją wygra - Karim Benzema. Jesienią można wywalczyć mistrzostwo świata, ale dokonania na mundialu będą brane pod uwagę w przyszłorocznym plebiscycie. Ogólnie wiemy doskonale, że Robert zasłużył na Złotą Piłkę. Na pewno jego wizerunek zyska na przejściu do Barcelony. Bundesliga jest w ogóle nieporównywalna z La Liga. Liga hiszpańska ma inny rozgłos, postrzeganie w obu Amerykach itd. Pod tym względem Robert robi kolejny krok do przodu. Wydaje mi się jednak, że to nie ma żadnego znaczenia dla Barcelony. Ona po prostu chce z Lewandowskim wrócić na piedestał światowej piłki klubowej. Piedestał, na którym przez ostatnie 10 lat często była. Przed Robertem Barcelona pozyskała za 58 mln euro Rafinhę. Czy pomimo tych dwóch wzmocnień nie okaże się, że Lewandowski trafił do słabszego klubu niż Bayern? - Nie ma się co nawet zastanawiać. Bayern dzisiaj sportowo jest lepszą drużyną od Barcelony. Po to Barcelona kupiła ten duet i kilku innych piłkarzy, żeby dystans dzielący ją od klubów takich jak Bayern skrócić, a docelowo być tak samo dobrym i lepszym. Pod względem organizacyjnym Bayern jest dla mnie jednym z najlepszych klubów na świecie. Według mnie jest w światowym top 3. Robert czuł się tam wypalony, podjął ryzyko i postanowił zmienić barwy. Jego następny klub jest fantastyczny. Wizerunkowo wszystko się zgadza. Zobaczymy, jak będzie się rozwijała jego kariera w Hiszpanii. Barcelona podpisała z Robertem czteroletni kontrakt, czyli widzi go w składzie nawet w wieku 37 lat. Lewandowski i Cristiano Ronaldo przesuwają limity żywotności piłkarzy na najwyższym poziomie. - Z tego co wiem, to kontrakt Roberta z Barceloną jest na trzy lata z opcją przedłużenia o rok. Robert jest profesjonalistą w stu procentach, dba o swoje ciało od dawna. Nie będzie miał żadnego problemu z grą do 36 lat. Powinien być przykładem dla wszystkich piłkarzy na świecie. Boniek: W Bayernie wszystko było podporządkowane pod Lewandowskiego Czy pod kątem przygotowań reprezentacji do mundialu nie ma zagrożenia, że La Liga może być bardziej eksploatująca dla Roberta niż Bundesliga? Prawdopodobnie przeciętny rywal Barcelony jest mocniejszy niż ten Bayernu w lidze niemieckiej. - Nie widzę takiego zagrożenia. Uważam, że przeciętna drużyna hiszpańska jest tak samo mocna jak niemiecka. Problem jest inny: siła Bayernu była tak wielka, że - grając nawet na pół gwizdka - spokojnie wygrywał. W sporej części meczów strzelał co najmniej po trzy bramki. A kto je miał zdobywać, jeśli nie napastnik środkowy? W Bayernie wszystko od a do z było podporządkowane pod Roberta Lewandowskiego. Jeżeli Robert wyrobi sobie taką siłę, że cała szatnia, cała drużyna będzie pracowała na niego, to w Barcelonie powinno być podobnie. Rozmawiał: Michał Białoński, Interia Drugą część rozmowy ze Zbigniewem Bońkiem, m.in. o kłopotach faworytów w PKO Ekstraklasie i zamachu na przepis o młodzieżowcu opublikujemy jutro (wtorek).