Robert Lewandowski miał znakomite wejście do La Liga. Już w pierwszym sezonie sięgnął po koronę króla strzelców. Jego skuteczność odegrała kluczową rolę w sukcesie Barcelony, która po czterech latach wyczekiwania odzyskała tytuł mistrza Hiszpanii. W następnym cyklu Polak stracił jednak berło. Zaliczył pięć trafień mniej niż Artem Dowbyk z Girony i Alexander Sortloth z Villarreal CF. Ostatecznie snajperską klasyfikację wygrał Ukrainiec dzięki większej liczbie asyst. Jak będzie w obecnych rozgrywkach? Lewandowski jest na dobrej drodze do odzyskania strzeleckiej korony. W tej chwili to on otwiera klasyfikację egzekutorów z 16 trafieniami na koncie. Kompromitacja Barcelony, jak mogli do tego dopuścić? Zapadł wyrok, klub Lewandowskiego pod ścianą Lewandowski w wyścigu o Trofeo Pichichi. Rok 2024 należał bezapelacyjnie do niego Sęk w tym, że poczyna sobie na tym gruncie bardzo... niesymetrycznie. W pierwszych 11 kolejkach pokonał bramkarzy rywali aż 14 razy. W kolejnych ośmiu trafił do siatki już tylko dwukrotnie. Jak zawsze w takiej sytuacji słowo" kryzys" odmieniane jest przez wszystkie przypadki. "Lewy" zachowuje jednak spokój. Przywykł do presji i czeka na lepsze tygodnie w swoim wykonaniu. Na razie RL9 może być pewien jednego. Z 27 golami w roku 2024 jest najlepszym strzelcem La Liga i tego żadna siła już nie zmieni. Zapracował na to wiosną, ale przede wszystkim znakomitą w generalnym rozrachunku jesienią. Za plecami Polaka z dwoma trafieniami mniej plasuje się Sorloth, dzisiaj gracz Atletico Madryt. Zaraz potem na liście odnajdujemy Viniciusa Juniora. Brazylijczyk obwołany właśnie najlepszym piłkarzem świata - na galach FIFA The Best i Globe Soccer Awards - zdobył aż osiem bramek mniej. Obecny kontrakt 36-letniego Polaka zachowuje ważność do połowy 2026 roku. Można w ciemno założyć, że na hiszpańskim gruncie nie powiedział jeszcze ostatniego słowa. A w batalii o Trofeo Pichichi nadal pozostaje głównym pretendentem do końcowego triumfu.