Robert Lewandowski po pierwszym meczu październikowego zgrupowania reprezentacji Polski był mocno poobijany. W związku z tym i dużym obciążeniem całym sezonem selekcjoner Michał Probierz dał kapitanowi kadry odpocząć w meczu z Chorwacją. Lewandowski patrzył z ławki. Najpierw Zieliński, a potem Zalewski [WIDEO] Przynajmniej takie było pierwsze założenie. Selekcjoner w wywiadzie przed meczem przekazał, że napastnik zmaga się z jakimś urazem i nie jest pewne, czy będzie zdolny pojawić się na murawie. Ostatecznie wątpliwości rozwiały się w 61. minucie. Bandycki atak na Lewandowskiego. PGE Narodowy zamarł Wówczas Lewandowski zameldował się na boisku kosztem Karola Świderskiego. Już 15 minut później PGE Narodowy zamarł. Kapitan naszej kadry został bowiem bandycko zaatakowany przez wychodzącego z bramki Dominika Livakovicia. Na boisku lanie, wszyscy patrzyli na Probierza. A on znowu to zrobił Hiszpański arbiter nie wahał się ani chwili i błyskawicznie sięgnął do kieszonki, wyciągając czerwoną kartkę. Chorwat za swój agresywny faul wyleciał z boiska i trudno się dziwić, to zagranie z pewnością zasługiwało właśnie na taką karę, wyglądało obrzydliwie.