Przygoda Roberta Lewandowskiego z Bayernem Monachium trwała osiem lat i obfitowała w sukcesy. Dość powiedzieć, że polski napastnik opuścił Alianz Arena jako drugi najlepszy strzelec w historii klubu mając na koncie aż 344 gole i plasując się jedynie za legendarnym Gerdem Müllerem. Latem ubiegłego roku 34-latek zdecydował się jednak na zmiany i transfer do FC Barcelona. W barwach "Dumy Katalonii" trafił do siatki już 27 razy we wszystkich rozgrywkach, sięgając także po Superpuchar Hiszpanii. Dziś w rewanżowym starciu półfinałowym Pucharu Króla powalczy wraz z kolegami z zespołu o obronę zaliczki wypracowanej w Madrycie przeciwko Realowi. Tymczasem w Bayernie nadszedł czas sporych roszad, a z posadą trenera pożegnał się w ostatnich tygodniach Julian Nagelsmann, zastąpiony przez Thomasa Tuchela. W rozmowie z niemieckim "Sport Bild" kapitan reprezentacji Polski wyraził spore zaskoczenie taką decyzją ze strony władz "Bawarczyków". "To było dla mnie zaskoczenie. W Lidze Mistrzów szło im świetnie. W Bundeslidze może nie grali tak, jak na to liczyli, ale tytuł wciąż pozostawał możliwy do zdobycia" - powiedział. Lewandowski: Chodziłem na treningi bez przyjemności "Lewy" zaprzeczył również doniesieniom o tym, że to właśnie Nagelsmann był powodem, dla którego zdecydował się na zmianę otoczenia i przenosiny do Katalonii. Jednoznacznie podkreślił on, że główną motywacją była w tym wypadku chęć podjęcia nowego wyzwania. "Nie chciałem sobie pozwolić na takie uczucie, to nie było dobre ani dla mnie, ani dla klubu. Zawsze miałem w głowie chęć spróbowania sił w innej lidze. Byłem w Niemczech bardzo długo, chciałem poznać nowy język, rozwinąć się" - zakończył. Spotkanie FC Barcelona z Realem Madryt rozpocznie się już dziś o godzinie 21.00. Zapraszamy do śledzenia relacji "na żywo" w Interii. Jak oceniasz zmianę barw klubowych prze "Lewego"? - Dołącz do dyskusji na FB