FC Barcelona pod wodzą Hansiego Flicka radzi sobie w obecnych rozgrywkach całkiem nieźle, a momentami bardzo dobrze. Zwłaszcza w styczniu kibice z Katalonii mieli powody do radości, bo zespołowi udało się wywalczyć pierwsze trofeum w tym sezonie. Po spektakularnym zwycięstwie nad Realem Madryt 5:2, Barcelona sięgnęła po Superpuchar Hiszpanii. To duży zastrzyk optymizmu dla fanów Blaugrany po nieudanym listopadzie i grudniu. Wokół klubu działo się wiele negatywnego również pod względem rejestracji zawodników. Batalia o pozwolenie na grę dla Daniego Olmo i Pau Victora trwała tygodniami i w pewnym momencie wydawało się, że Barcelona się skompromituje, bo kolejne próby rejestracji nie przynosiły pozytywnego skutku. Ostatecznie misja się powiodła, ale w Katalonii nie brakowało głosów, że mimo wszystko było to wystawienie klubu na pośmiewisko. Powrót na Camp Nou się oddala. FC Barcelona wciąż "bezdomna" Ostatnio Joan Laporta ogłosił jednak, że Barcelona wraca do zasady 1:1 w finansowym fair play, a to oznacza, że w końcu będzie mogła wydawać pieniądze w okienku transferowym i już w styczniu niewykluczone są jakieś ruchy. Nie zmienia to jednak faktu, że Blaugrana wciąż będzie musiała łatać klubową skarbonkę, bo długi były ogromne i tak szybko nie da się ich w pełni zasypać. Zwłaszcza że przedłuża się jedna z kluczowych inwestycji. Zamieszanie wokół Szczęsnego. Sensacyjna zmiana, tego nikt nie przewidział Mowa oczywiście o Camp Nou. Decyzja o wybudowaniu nowego stadionu, w tym samym miejscu, co dotychczas, zapadła już parę lat temu. Pierwsze łopaty wbite zostały w 2023 roku i według optymistycznych prognoz Barcelona do "domu" miała wrócić już pod koniec 2024 roku. Rzecz jasna grano by wówczas przy 60 proc. docelowej pojemności stadionu, a prace trwałyby poza dniami meczowymi. Jednak i to miało wpłynąć pozytywnie na klubową kasę. Jednak już w połowie 2024 roku było jasne, że Barcelona na Montjuic zostanie dłużej. Choć klubowe władze robiły dobrą minę do złej gry, kibice widzieli na obrazkach pojawiających się w sieci, że o szybkim powrocie na Camp Nou nie ma mowy. Zaawansowane prace wciąż trwają, a w miejscu, gdzie za kilka albo kilkanaście miesięcy będzie murawa, wciąż stoi ciężki sprzęt. Problemy Barcelony. Lewandowski i Szczęsny wciąż muszą czekać Z najnowszych doniesień katalońskiego "Sportu" wynika, że Barcelona na Camp Nou nie wróci co najmniej do 23 kwietnia tego roku. Tym samym piłkarze, w tym Robert Lewandowski i Wojciech Szczęsny, zostali pozbawieni nadziei na występ na przebudowanym, legendarnym obiekcie. Blaugrana ma jednak większe problemy, bo ze względu na zaplanowane imprezy na stadionie olimpijskim, musi wyprowadzić się z Montjuic do maja tego roku. W dodatku klub musi zgłosić stadion do fazy pucharowej Ligi Mistrzów, którego potem nie można zmienić. A na ten moment zgłoszenie Camp Nou jest niemożliwe.