Robert Lewandowski pracował z Xavim Hernandezem przez dwa sezony, ale od ubiegłego lata znów jest pod skrzydłami Hansiego Flicka. Co w głównej mierze różni tych dwóch szkoleniowców? Polak podzielił się swoją opinią w rozmowie ze Zbigniewem Muchą z "Piłki Nożnej". Lewandowski rozkwitł pod wodzą Flicka. Brakuje mu już tylko dwóch bramek W sezonie 2023/2024 Robert Lewandowski i cała FC Barcelona znacznie spuścili z tonu. Po zdobyciu mistrzostwa Hiszpanii, zespół nie był w stanie odnaleźć równowagi. Miniona kampania kojarzyć się będzie fanom z niezłymi momentami, z których nie wyniknęło jednak nic konkretnego. "Blaugrana" zakończyła ją bez choćby jednego trofeum, a kapitan reprezentacji Polski częściej irytował, niż zachwycał. Cały jego dorobek bramkowy - licząc wszystkie rozgrywki - zamknął się na 26 trafieniach w 49 meczach. Wydawało się, że 36-latek zmierza ku końcowi kariery na najwyższym poziomie i trudno było wierzyć w jego wielki powrót. Sprawy w swoje ręce wziął Hansi Flick. Już od pierwszych meczów widać było, że Niemiec mocno stawia na starego znajomego z Monachium. A ten odpłacał się w najlepszy możliwy sposób: seriami zdobywając bramki. Chociaż "Lewy" pod koniec 2024 roku notował słabszy okres, jego dorobek musi robić wrażenie. Polak już jakiś czas temu przebił granicę 26 bramek z minionej kampanii i błyskawicznie zbliża się do pobicia swojego wyniku z debiutanckiego sezonu. Wówczas uzbierał łącznie 33 gole (zostając też królem strzelców La Ligi z 23 trafieniami). Teraz ma na koncie już 31 bramek. Ostatnią z nich ustrzelił w niedzielę, otwierając wynik niezwykle ważnego starcia z Sevillą FC (4:1). Lewandowski mówi o Xavim i Flicku. Wskazał kluczową różnicę Kibice i eksperci mają spory problem z jednoznaczną oceną ponad dwuletniej kariery Xaviego Hernandeza w roli trenera FC Barcelona. Z jednej strony był w stanie poprowadzić "Blaugranę" do mistrzostwa w bardzo trudnym okresie, ale z drugiej zarzucano mu, iż nie radzi sobie z presją. W rozmowie z tygodnikiem "Piłka Nożna", Lewandowski odpowiedział na pytanie, czy Xaviego i Flicka dzielą znaczne różnice. "Nie. Ja zresztą zawsze twierdziłem, że Xavi miał to coś. Każdy trener jest inny. Każdy ma swój pomysł na siebie, na futbol, na taktykę. Xavi był bardzo związany z klubem, ze środowiskiem, nawet z dziennikarzami. Wydaje mi się, że czasami dobrze być trochę na odległość, złapać pewien dystans. Bo trzeba pamiętać, że media barcelońskie, czy nawet szerzej - hiszpańskie, są jednak... inne. Zdarza się, że historie opisywane powstają nie wiadomo skąd i na jakiej podstawie. Sam się na to w pewnym momencie złapałem. Po jakimś czasie stwierdziłem, że to nie ma sensu, że chcąc zachować chłodną głowę muszę złapać dystans i nauczyłem się tego wszystkiego" - ocenił trzeźwo kapitan reprezentacji Polski. Tym samym 36-latek zgodził się z opinią, że Flickowi łatwiej jest triumfować w stolicy Katalonii przez to, że w przeszłości nie był jej zawodnikiem i nie przesiąknął tamtejszym sposobem działania mediów. A przecież Xavi już jako piłkarz był zazwyczaj bohaterem nagłówków, tyle że wówczas były one w lwiej części pozytywne. Problemy przyszły, gdy Katalończyk musiał mierzyć się z zasłużoną krytyką za pracę w roli trenera. FC Barcelona wróci do gry w przyszły poniedziałek 17 lutego. Wtedy podejmie u siebie Rayo Vallecano w ramach 24. kolejki La Ligi.