FC Barcelona w meczu z Realem Sociedad doznała drugiej porażki w tym sezonie. Podopieczni Hansiego Flicka tego wieczoru spisali się zdecydowanie poniżej oczekiwań, a wynik spotkania nie odbiega bardzo od przebiegu spotkania. W pierwszej połowie doszło jednak do olbrzymiej kontrowersji z udziałem Roberta Lewandowskiego. Polak zdobył gola na 1:0 po podaniu Frenkiego de Jonga. Zachował się znakomicie i z zimną krwią wykończył akcję swojego zespołu. Jego radość nie trwała jednak zbyt długo, ponieważ po interwencji VAR-u bramka została anulowana. Technologia wskazała, że Lewandowski znajdował się na pozycji spalonej. Szef VAR-u zabrał głos ws. skandalu z udziałem Roberta Lewandowskiego Chwilę później w mediach społecznościowych pojawiły się powtórki tej akcji. Kibice i dziennikarze zaczęli porównywać materiały wideo z faktycznej akcji do tych stworzonych przez technologię. Szybko doszli do wniosku, że przy ocenie VAR-u but obrońcy został wzięty pod uwagę jako but Roberta Lewandowskiego, a Polak w rzeczywistości wcale nie był na spalonym. Pomylone zostały również ręce obu zawodników, co świadczy o tym, że system w tej sytuacji poważnie zawiódł. Wybuchła wielka burza. Hansi Flick spojrzał na tę sytuację i zakomunikował sędziemu, że doszło do pomyłki. Później powiedział to również na pomeczowej konferencji prasowej. FC Barcelona przegrała to spotkanie 0:1 i już nie dowiemy się, co by było, gdyby bramka Lewandowskiego została uznana. Dzień po meczu głos w sprawie zabrał szef VAR-u w Hiszpanii, Carlos Clos Gomes. Były arbiter stwierdził, że... w tej sytuacji technologia zadziałała idealnie i że nie wydarzyło się nic nadzwyczajnego. - Wcześniej atakowano nas za milimetry, ludzie mówili, że są spiski i że podczas meczów dochodzi do kradzieży. A teraz, kiedy wszystko idzie dobrze, mówi się to samo. Więc to skomplikowane, aby zrobić to dobrze, tak jak teraz - dodał szef VAR-u. Błyskawiczna decyzja Probierza po kontuzji Lewandowskiego. Zaskakujący ruch