Robert Lewandowski w swoim trzecim sezonie w barwach FC Barcelona z pewnością prezentuje się najlepiej, choć przecież tuż po swoim przyjściu do nowej drużyny udało mu się wywalczyć mistrzostwo i koronę króla strzelców. O tym, jak zaaklimatyzował się w stolicy Katalonii, Polak opowiedział na łamach tygodnika "Piłka Nożna". Lewandowski "napoczął" Sevillę. Wyścig o mistrzostwo na nowo nabrał kolorów Robert Lewandowski, jak i cała FC Barcelona, nie miał za sobą udanej końcówki 2024 roku. Zespół regularnie tracił punkty, a kapitan reprezentacji Polski nie był w stanie swoimi bramkami pomóc drużynie. W styczniu zespół wrócił jednak na odpowiednie tory. Sięgnął po Superpuchar Hiszpanii, awansował do półfinału Pucharu Króla, a co ważniejsze - zapewnił sobie bezpośredni udział w 1/8 finału Ligi Mistrzów. Największym zmartwieniem Hansiego Flicka pozostawały rozgrywki ligowe. Wpadki z końcówki roku kosztowały słono; "Blaugrana" nie tylko zgubiła znaczną przewagę, ale sama w pewnym momencie traciła do Realu Madryt nawet siedem punktów. Dlatego też cały zespół Barcelony z napięciem oglądał sobotnie derby stolicy Hiszpanii. Tam padł wynik wymarzony dla Katalończyków, bo Atletico Madryt wywiozło z Santiago Bernabeu remis 1:1. Taki obrót spraw oznaczał, że jeżeli w niedzielę "Blaugrana" pokona Sevillę, zbliży się do lidera tabeli na dystans zaledwie dwóch "oczek". Faworyci nie zawiedli. Już w siódmej minucie starcia Lewandowski świetnie się odnalazł i otworzył wynik. Co prawda dosłownie w kolejnej akcji Sevilla zdołała wyrównać, ale ostatecznie Barcelona wygrała pewnie 4:1. I to pomimo że przez ostatnie pół godziny grała w osłabieniu po czerwonej kartce dla Fermina Lopeza. Polak wyznał, dlaczego ten sezon jest dla niego przełomowy "Lewy" za starcie w stolicy Andaluzji został doceniony przez hiszpańskich dziennikarzy. Trudno się temu dziwić, licząc wszystkie rozgrywki, był to już 31. gol Polaka w tym sezonie - a przecież dopiero zbliżamy się do połowy lutego. W swojej debiutanckiej kampanii jego licznik stanął na 33 trafieniach. Przypomnijmy, że wówczas Polak nie tylko przyczynił się do wygrania mistrzostwa La Ligi, ale i zgarnął koronę króla strzelców. W rozmowie z tygodnikiem "Piłka Nożna", 36-latek przyznał, że dopiero teraz czuje się w stolicy Katalonii w pełni komfortowo. "To jest już mój trzeci sezon w Barcelonie. I powiem szczerze, że po tych dwóch pierwszych latach, w końcu poczułem się tutaj nieco inaczej - w klubie, w mieście, w nowym kraju. Poczułem się w pełni zaadaptowany. W pierwszym roku wszystko było nowe i świeże. Drugi rok był trochę przejściowy, natomiast teraz mam wrażenie, że jestem w stu procentach zaaklimatyzowany. Czuję to choćby po relacjach i w kontaktach z młodymi zawodnikami. Opanowałem język hiszpański już na innym, wyższym poziomie. Nazwijmy to, bardzo umownie, komunikacją młodzieżową. To trudno wyjaśnić, ale taki prosty przykład dotyczy choćby funkcjonowania wewnątrz drużyny poza boiskiem. Mówię o takich zwykłych, codziennych żarcikach. Bo nawet jeśli nauczysz się prostego posługiwania językiem hiszpańskim, to niuansów, właśnie owych żartów, nie zrozumiesz. A teraz zaczynam już ten - tak to ujmę - młodzieżowy slang coraz lepiej kumać. Wiem, jak i o czym chłopaki w szatni rozmawiają" - wyjawił kapitan reprezentacji Polski. 36-latek dodał też, że dzięki temu znów może odtwarzać w głowie momenty ze swojej przeszłości. Lewandowski i FC Barcelona wrócą do gry dopiero w przyszły poniedziałek 17 lutego. Wówczas podejmą u siebie Rayo Vallecano w ramach 24. kolejki La Ligi.