Podczas poprzedniego sezonu hiszpańscy dziennikarze często sugerowali, że Robert Lewandowski znalazł się "po drugiej stronie rzeki", ale jego dyspozycja na początku bieżącej kampanii kazał im zrewidować te poglądy. Polak wraz z kolegami z ofensywy stanowią nie tylko najskuteczniejszy tercet w najsilniejszych ligach, ale dominują też, biorąc pod uwagę występy we wszystkich rozgrywkach. Rok temu wysyłali Lewandowskiego na emeryturę, teraz nazywają "Pichichi" Robert Lewandowski w minionym sezonie zdecydowanie spuścił z tonu. Swoją debiutancką kampanię w FC Barcelona skończył z mistrzostwem Hiszpanii i tytułem króla strzelców, ale nie zdołał utrzymać tej wysokiej formy. Po dziesięciu rozegranych meczach w sezonie 2023/2024 miał na koncie "zaledwie" sześć bramek. Wówczas dziennikarze z Półwyspu Iberyjskiego postawili racjonalną diagnozę: doświadczony napastnik minął już swój najlepszy moment i czeka go zejście z piłkarskiego piedestału. I aż do końca rozgrywek owa diagnoza wydawała się prawidłowa, bo kapitan reprezentacji Polski nie potrafił odnaleźć odpowiedniej formy. Zarówno strzeleckiej, jak i czysto fizycznej. Po pierwszych tygodniach bieżącego sezonu sytuacja jest już diametralnie odmienna. "Lewy" odzyskał świeżość pod wodzą starego znajomego, Hansiego Flicka i ponownie prezentuje światowy poziom. Licząc wszystkie rozgrywki, ma na koncie aż dziewięć goli w dziesięciu spotkaniach, przewodzi też klasyfikacji strzelców La Ligi. Dziennikarze "Mundo Deportivo" określają go wręcz mianem "Pichichi". Tym nazwiskiem nazwano trofeum dla najlepszego snajpera hiszpańskiej ekstraklasy. Nie ma lepszego tercetu w Europie. "Lewy" liderem To samo źródło przeanalizowało sytuację w najlepszych ligach Europy. Żaden klub nie może popisać się skuteczniejszym tercetem w ofensywie, niż FC Barcelona. Licząc same rozgrywki ligowe, Lewandowski, Raphinha i Lamine Yamal ustrzelili już aż 16 bramek, z których aż siedem zanotował Polak. Pod tym względem najbliżej są formacje ofensywne Chelsea FC (Cole Palmer, Nicolas Jackson, Noni Madueke) oraz Paris Saint-Germain (Ousmane Dembele, Kang-in Lee, Bradley Barcola), które mają na koncie po 13 trafień. Największy rywal "Blaugrany", Real Madryt, może w tym kontekście pochwalić się dorobkiem 11 goli w wykonaniu Kyliana Mbappe, Viniciusa i Rodrygo. To ogromna różnica względem kampanii 2023/2024. Wówczas, po ośmiu kolejkach, polsko-hiszpańsko-brazylijski tercet mógł pochwalić się dorobkiem zaledwie siedmiu bramek. To jednak nie wszystko. Gdy do bieżących dokonań ligowych dołączyć trafienia w Lidze Mistrzów, "trójząb" FC Barcelona pozostaje bezkonkurencyjny. Najbliżej jego 20 bramek jest Bayern Monachium (17 goli Harry'ego Kane'a, Michaela Olise oraz Jamal Musiali) i Borussia Dortmund (15 bramek Serhou Guirassy'ego, Karima Adeyemiego i Jamiego Gittensa). Rzecz jasna, dorobek z początku października nie będzie znaczył nic, jeżeli w maju FC Barcelona nie będzie święcić żadnych istotnych triumfów. Trzeba jednak przyznać, że Hansi Flick błyskawicznie "odnalazł klucze" to znacznie lepszej i skuteczniejszej wersji "Blaugrany" i to pomimo że latem nie mógł liczyć na wiele wzmocnień.