Niezbyt dobre wieści z obozu Barcelony. Jak oficjalnie poinformował klub, w trakcie treningu Ronald Araujo doznał kontuzji mięśnia dwugłowego uda. To wyklucza jego grę w zbliżającym się meczu z Cadiz (20 sierpnia, godzina 19.30) i jest sporym osłabieniem drużyny. Ta powalczy o zmazanie plamy z inauguracji sezonu, w której zaliczyła bezbramkowy remis z Getafe. Oczekiwania kibiców są spore, a presja rozkłada się głównie na najsilniejsze ogniwa zespołu, w tym na Roberta Lewandowskiego. Ten zasygnalizował właśnie fanom, że na treningach daje z siebie wszystko. Z ujęć wynika, że trener Xavi Hernandez zafundował podopiecznym nie tylko zajęcia z piłką, ale także te siłowe. Posypały się przychylne komentarze dopingujące Polaka i zespół. Niektórzy dają również rady. "Jeśli naprawdę chcesz pomóc Barcelonie, wróć w pole karne i rób to, co wchodzi w skład obowiązków napastnika" - napisał jeden z internautów. W czasie, gdy na profilu na Instagramie "Lewego" pojawił się najnowszy wpis, w sieci - po wielu dniach przerwy - odezwała się również jego żona. A jednak, "bolesne pożegnanie". Fatalne dla Lewandowskiego podejrzenia to prawda Anna Lewandowska wróciła na Instagram. "Jedna z najlepszych podróży w moim życiu" Anna Lewandowska od lat jest bardzo aktywna na Instagramie, a według autorki książki "Imperium Lewandowska" Moniki Sobień-Górskiej jest od niego wręcz "uzależniona". "W tej chwili można powiedzieć, że Lewa żyje Instagramem, co nie oznacza, że ma życie jak na Instagramie, bo nikt, zapewniam nikt, nawet Anna Lewandowska, nie ma takiego życia" - cytowała. Z tym większym zdziwieniem obserwujący przyjęli niespodziewane zniknięcie trenerki. Pojawiły się różne teorie mające wyjaśnić taki obrót spraw, w tym ta mówiąca o rzekomym poddaniu się operacji plastycznej. Wreszcie otoczenie żony piłkarza reprezentacji Polski i Barcelony wydało oświadczenie. W końcu milczenie przerwała sama Lewandowska. Po prawie dwutygodniowej nieobecności opublikowała zdjęcie na InstaStories i potwierdziła, że istotnie przebywała na urlopie, z dala od telefonu. "Jedna z najlepszych podróży w moim życiu. Czas wrócić do domu" - napisała obok fotografii z wyprawy. Do zdjęcia pozuje ubłocona, w okularach przeciwsłonecznych i z uśmiechem na twarzy. Ostatnie dni spędziła w towarzystwie swojej najlepszej przyjaciółki, Aleksandry Dec. Panie znają się od dawna, ich przyjaźń sięga czasów, gdy obie trenowały karate. Dziś nie tylko kontynuują znajomość na stopie prywatnej, ale i zawodowej. Dec należy do teamu Anny, bierze udział m.in. w organizowanym przez nią "camp by Ann". Kubeł lodowatej wody na głowę Roberta Lewandowskiego. Apel do Xaviego. "Torres w następnym meczu"