<a class="db-object" title="FC Barcelona" href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/druzyna-fc-barcelona,spti,3390" data-id="3390" data-type="t">Barcelona</a> w ostatnim czasie przyzwyczaiła do wygrywania, dlatego poprzednie rozgrywki mogły być szokiem. Na brak sukcesów złożyło się kilka przyczyn, a jedną z kluczowych miał być brak napastnika potrafiącego strzelać wiele goli. "Duma Katalonii" od lat była bowiem uzależniona od <a class="db-object" title="Leo Messi" href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/profil-leo-messi,sppi,2411" data-id="2411" data-type="p">Lionela Messiego</a>. Argentyńczyk, który trafił na Camp Nou w wieku 13 lat, zdobywał bramki jak na zawołanie. W pewnym momencie to jednak nie wystarczało. Zespół dalej rządził w Hiszpanii, ale na arenie międzynarodowej pozostawał bez sukcesów od 2015 roku, gdy po raz ostatni wygrał Ligę Mistrzów. Messi przed poprzednim sezonem odszedł za darmo do Paris Saint-Germain, a na Camp Nou przyszedł <a class="db-object" title="Memphis Depay" href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/profil-memphis-depay,sppi,2025" data-id="2025" data-type="p">Memphis Depay</a>. Holender miał dobry początek, ale potem zgasł. Gdy trenerem został <a class="db-object" title="Xavi" href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/profil-xavi,sppi,33457" data-id="33457" data-type="p">Xavi</a>, legendarny były piłkarz klubu, dostał w zimie wzmocnienia. Do zespołu dołączył m.in. <a class="db-object" title="Pierre-E. Aubameyang" href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/profil-pierre-e-aubameyang,sppi,14127" data-id="14127" data-type="p">Pierre-Emerick Aubameyang</a>. Były piłkarz Borussii Dortmund, który ostatnio występował w Arsenalu. To był jednak przedsmak tego, co następuje w lecie. Barcelona postawiła na ofensywę transferową. Na razie pozyskała Lewandowskiego, który związał się trzyletnim kontraktem z opcją przedłużenia, <a class="db-object" title="Raphinha" href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/profil-raphinha,sppi,14281" data-id="14281" data-type="p">Raphinhę</a>, <a class="db-object" title="Franck Kessie" href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/profil-franck-kessie,sppi,2703" data-id="2703" data-type="p">Francka Kessiego</a> i <a class="db-object" title="Andreas Christensen" href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/profil-andreas-christensen,sppi,2505" data-id="2505" data-type="p">Andreasa Christensena</a>. Pierwsze dwa były gotówkowe - za Polaka zapłacono <a class="db-object" title="Bayern Monachium" href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/druzyna-bayern-monachium,spti,3374" data-id="3374" data-type="t">Bayernowi Monachium</a> 45 milionów euro plus pięć milionów w bonusach, natomiast za Brazylijczyka 58 milionów euro. Natomiast zawodnik z Wybrzeża Kości Słoniowej i Duńczyk trafili na Camp Nou na zasadzie wolnego transferu z Milanu i Chelsea. W sumie "Duma Katalonii" wydała na razie 103 miliony euro na wzmocnienia, co daje jej trzecie miejsce w letnim oknie transferowym. Więcej wydał tylko Bayern i Manchester City. Primera Division. Robert Lewandowski ma być lekiem na całe zło "Lewy" ma być lekiem na całe zło. Barcelona w ostatnich latach dokonywała dużych transferów. Przyszedł przecież Francuz <a class="db-object" title="Ousmane Dembele" href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/profil-ousmane-dembele,sppi,2716" data-id="2716" data-type="p">Ousmane Dembele</a> za 140 milionów euro czy Brazylijczyk <a class="db-object" title="Philippe Coutinho" href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/profil-philippe-coutinho,sppi,2335" data-id="2335" data-type="p">Philippe Coutinho</a> za 135 milionów euro. Żaden jednak się nie sprawdził. Pierwszy ma jeszcze szansę, aby się wykazać, drugiego już dawno nie ma. "Duma Katalonii" potrzebowała więc pewniaka, a kto najlepiej pasuje do takiej roli jak nie kapitan reprezentacji Polski? Od 2010 roku występujący w Bundeslidze, najpierw w <a class="db-object" title="Borussia Dortmund" href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/druzyna-borussia-dortmund,spti,3375" data-id="3375" data-type="t">Borussii Dortmund</a>, a od 2014 roku w Bayernie. W sumie zdobył 10 tytułów mistrza Niemiec, siedmiokrotnie zostając królem strzelców. Przy okazji pobił też rekordy Gerda Muellera, w tym liczby strzelonych goli w jednym sezonie, który obecnie wynosi 41. Lewandowski, mimo że w przyszłym miesiącu skończy 34 lata, to teraz jest też w najlepszej formie. I przede wszystkim imponuje regularnością. Od sezonu 2015/16 w każdym zdobywa co najmniej 40 bramek we wszystkich rozgrywkach. Poprzedni zakończył na 50 trafieniach. Nie można też zapominać, że w 2020 roku poprowadził Bayern do triumfu w Lidze Mistrzów. I dwa razy został wybrany najlepszym piłkarzem FIFA. <a href="https://sport.interia.pl/raporty/raport-studio-ekstraklasa/aktualnosci#utm_source=esatekst&utm_medium=esatekst&utm_campaign=esatekst">Co działo się w ostatniej kolejce naszej Ekstraklasy - sprawdź w naszym programie wideo!</a> "Lewy" ma więc dać nowy impuls. "Dla Barcelony to czas, aby wrócić na właściwe tory, a ja przyszedłem tutaj, aby znowu była na szczycie. I żeby wygrać jak najwięcej trofeów" - mówił polski napastnik. "Zawsze chciałem grać w La Liga. Chciałem grać dla wielkich klubów i teraz mam ku temu sposobność. To jest nowe wyzwanie także w prywatnym życiu" - dodał o przeprowadzce z Monachium do stolicy Katalonii. Primera Division. Christo Stoiczkow nie ma wątpliwości W polskiego piłkarza wierzy też Christo Stoiczkow. Były legendarny napastnik Barcelony nie ma wątpliwości, że z takim nabytkiem klub odzyska mistrzostwo Hiszpanii. W poprzednich dwóch sezonach triumfowały kluby z Madrytu - Atletico i Real. Lewandowski ma jednak nie tylko świecić blaskiem w Primera Division, ale też w Lidze Mistrzów. Tym bardziej, że od 2015 roku "Duma Katalonii" tylko raz była w półfinale tych rozgrywek, a w poprzednim sezonie nie potrafiła nawet wyjść z grupy, co nie przytrafiło im się do 2001 roku. Oczekiwania związane z przyjściem najlepszego napastnika świata są więc duże, ale nie można zapominać, że nawet taki piłkarz jak "Lewy" sam meczu nie wygra. On żyje z gry drużyny i przede wszystkim musi liczyć na drugą linię. W Bayernie nie było z tym kłopotu. Tymczasem w Barcelonie w środku pola mogą pojawić się problemy. <a class="db-object" title="Pedri" href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/profil-pedri,sppi,2989" data-id="2989" data-type="p">Pedri</a>, <a class="db-object" title="Gavi" href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/profil-gavi,sppi,3101" data-id="3101" data-type="p">Gavi</a> czy <a class="db-object" title="Nico Gonzalez" href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/profil-nico-gonzalez,sppi,3100" data-id="3100" data-type="p">Nico</a> to wciąż bardzo młodzi zawodnicy i ciężko będzie, aby przez cały sezon grali tylko na wysokim poziomie. <a class="db-object" title="Sergio Busquets" href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/profil-sergio-busquets,sppi,2162" data-id="2162" data-type="p">Sergio Busquets</a> ma już swoje lata, a wciąż nie wiadomo, co będzie z <a class="db-object" title="Frenkie de Jong" href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/profil-frenkie-de-jong,sppi,2759" data-id="2759" data-type="p">Frenkiem de Jongiem</a>. Barcelona przebywa obecnie na tournee w Stanach Zjednoczonych, gdzie już w środę nad ranem polskiego czasu zagra sparing z Interem Miami. W tym spotkaniu "Lewego" jednak prawdopodobnie jeszcze nie zobaczymy. Być może zadebiutuje w nowym barwach w niedzielę rano polskiego czasu, kiedy Barcelona zagra z <a class="db-object" title="Real Madryt" href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/druzyna-real-madryt,spti,3391" data-id="3391" data-type="t">Realem Madryt</a> (5.00, transmisja w Polsacie Sport).