Lewandowski wrócił do gry półtoratygodniowym oczekiwaniu. Co prawda Barcelona w tym czasie zmierzyła się z Atletico Madryt (1-0), ale Polak w tym spotkaniu nie mógł zagrać z powodu zawieszenia. Ta kara obowiązuje jednak tylko w La Liga (Lewandowski będzie musiał odcierpieć jeszcze dwa spotkania), więc w Superpucharze napastnik Barcelony może występować. Przeciwko Betisowi wystąpił od pierwszej minuty, ale nie szło mu najlepiej. Tracił piłkę i popełniał błędy techniczne, więc po spotkaniu zebrał krytyczne recenzje od hiszpańskich mediów. "Mundo Deportivo" napisało, że Lewandowski niezgrabnie poruszał się w osi ataku i nie potrafił skutecznie wykończyć zagrań. Polaka nie oszczędził również kataloński "Sport". - Włączył się do gry dopiero do 10 minutach i zrobił to dwoma niecelnymi strzałami, co jest niedopuszczalne w przypadku piłkarza na tym poziomie - napisano. Lewandowski jednak nie dostarczył krytykom kolejnej porcji amunicji. Hiszpańskie media już bowiem wyliczały Polakowi, że nie zdobył bramki w trzech kolejnych spotkaniach Barcelony, co było jego najgorszą serią od przełomu września i października, gdy tak samo długo nie trafiał do siatki w spotkaniach Bayernu Monachium. Polak licznik bez gola dla Barcelony zatrzymał także na trzech spotkaniach, bo Betisowi wbił bramkę w 40. minucie, co odnotowała Opta Jose. "Trzy mecze bez gola i koniec. Lewandowski to jest predator" - napisali dziennikarze portalu zajmującego się statystykami. FC Barcelona - Real Madryt. Gdzie i kiedy oglądać mecz? Finał Superpucharu Hiszpanii FC Barcelona - Real Madryt w niedzielę o godz. 20. Transmisja w Eleven Sports, relacja na Sport.Interia.pl. PJ