FC Barcelona nie zachwyciła w meczu przeciwko Getafe CF (1:1), ale mogła wygrać to spotkanie. Hiszpańscy eksperci są pewni, że w końcówce meczu faworytom należał się rzut karny, którego nie odgwizdał sędzia Pablo Gonzalez Fuertes. FC Barcelona ponownie straciła punkty, tym razem nie dała rady Getafe FC Barcelona zupełnie zatraciła zdolność dominowania nad rywalami w meczach ligowych. Początek 2025 roku był w wykonaniu drużyny Hansiego Flicka imponujący. Przebrnęli przez dwie pierwsze rundy Pucharu Króla, strzelając w nich łącznie dziewięć bramek. Do tego wrócili do ojczyzny z Superpucharem Hiszpanii, gdzie w finale rozbili Real Madryt wynikiem 5:1. Powrót na poletko ligowe okazał się jednak nieudany. Getafe CF zdołało na własnym stadionie powstrzymać gwiazdy ze stolicy Katalonii. Po ostatnim gwizdku na tablicy widniał rezultat 1:1. Nie sposób logicznie wyjaśnić zapaści "Blaugrany". W ośmiu ostatnich kolejkach wygrała zaledwie raz - w tym czasie uzbierała tylko sześć z 24 możliwych punktów. Trudno się dziwić, że w tabeli traci sporo do obu gigantów z Madrytu. A ta przepaść może się jeszcze powiększyć. Jeżeli Real wygra w niedzielę z UD Las Palmas, będzie miał już aż siedem punktów przewagi nad odwiecznym rywalem. Lewandowski powinien mieć szansę na poprawę swojej oceny. Wielki błąd arbitra Robert Lewandowski nie rozegrał w sobotę dobrego spotkania. Hiszpańskie dzienniki nie zakłamywały rzeczywistości i Polak otrzymał jedne z najniższych not w całym zespole. Trafił nawet na okładkę katalońskiego "Sportu" jako twarz kolejnej utraty punktów. Wszystko wskazuje jednak na to, że 36-latek został okradziony z wielkiej szansy na bramkę. W 81. minucie po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Christantus Uche staranował Julesa Kounde, zupełnie nie będąc zainteresowanym piłką. Sędzia Fuertes nie dopatrzył się jednak w tej sytuacji przewinienia. Znany portal Archivo VAR nie ma wątpliwości w ocenie tego zdarzenia. "VAR w dalszym ciągu daje przyzwolenie na faule w La Lidze. Do tego piłka została skierowana w miejsce, w którym doszło do przewinienia. W tej sytuacji powinien zostać odgwizdany rzut karny" - brzmi analiza. Warto dodać, że tuż po tej sytuacji Robert Lewandowski opuścił boisko. Gdyby arbiter podyktował "jedenastkę", zapewne to Polak byłby odpowiedzialny za jej egzekucję. A gdyby jego bramka zapewniła "Blaugranie" komplet punktów, ocena jego występu byłaby zgoła odmienna. Z kolei sam Kounde nauczył się już, że w Hiszpanii można otrzymać dotkliwszą karę za swoje słowa niż boiskowe faule. Po ostatnim gwizdku nie chciał nawet komentować błędu arbitra, wymownie sugerując jego błąd.