Michał Białoński, Interia: Robert Lewandowski jest bliski przeprowadzki z Bayernu do Barcelony. Czy to dobry ruch według pana? Franciszek Smuda, były selekcjoner reprezentacji Polski, trener Wieczystej Kraków: Na pewno takie są ambicje Roberta. Trzeba powiedzieć, że Barcelona, to klub z samego topu, choć chwilowo na zakręcie i nie jest numerem "jeden" na świecie, ani nawet w Hiszpanii, ale była i to przez dłuższy okres. Nie dziwię się zatem, że Barca stanowi niesamowitą przynętę dla Roberta. Ambicją każdego piłkarza jest przeżycie epizodu gry w Barcelonie. Bez względu na to, że do końca życia Robert mógł grać w Bayernie i zostać w nim legendą. Nie dziwię się, że Lewandowski chce zmiany, by przeżyć inną piłkarską przygodę. To rzecz naturalna. Smuda: Ataki Bayernu na Roberta są bezzasadne Rozumie pan ataki kibiców i władz Bayernu na Roberta? Gdy 14 lat temu dawałem mu propozycję przejścia do Lecha, mógł powiedzieć: "Trenerze, to mnie interesuje, to jest za słaba drużyna dla mnie". Różnie mógł odpowiedzieć, a jednak miał ambicję gry w Ekstraklasie, poprzez nią w reprezentacji Polski. I tak krok po kroku się rozwijał. Teraz nadeszła pora na ten ostatni krok, o nazwie FC Barcelona. Trzeba to dążenie piłkarza akceptować. Pojawiają się zarzuty, że obecnie Bayern jest silniejszy od Barcelony, więc Robert nie powinien się na nią decydować. Z drugiej strony jednak liga hiszpańska jest wyżej ceniona od niemieckiej. - Bundesliga była też zawsze silna i będzie silna, ale słynniejsze, bardziej atrakcyjne kluby są w Hiszpanii - Barcelona i Real Madryt. Podobnie jak we Włoszech Juventus, Inter i Milan. One są rozpoznawalne na całym świecie, stanowią magnes niesamowity i każdy marzy o tym, aby trafić do tak wielkiego klubu. Smuda: Lewandowski w pogoni za swymi marzeniami Uważa pan, że Bayern, trochę na złość Robertowi, zmusi go do pozostania na ostatni rok kontraktu? Czy to bardziej gra obliczona na utargowanie wyższej sumy odstępnego? Bawarczycy sami wykupili z Liverpoolu Sadio Mane, który również miał jeszcze roczny kontrakt z "The Reds". - Być może to finansowe przeciąganie liny. Nie sądzę, żeby Bayern szedł na udry z Lewandowskim i starał się przeszkodzić mu w realizacji marzenia. Regularnie czytam "Kickera" i inne niemieckie gazety. Uli Hoenness się opowiada za tym, żeby "Lewy" grał dalej, bo jest filarem Bayernu. Wszyscy wiedzą, ile meczów Robert im wgrał, ile prawie sam rozstrzygnął. Jak to w sporcie i życiu bywa - zawsze będą ludzie "za" i "przeciw" temu transferowi, ale jeżeli Robert odczuwa wolę zrealizowania marzenia, to ... musi to zrobić. Za rok może być za późno na taki transfer? - Boję się, że drugiej takiej szansy może nie dostać. Dla Roberta to bezwzględnie atrakcyjny kierunek, a czy oferta jest dobra pod względem finansowym, to nie chcę w to wchodzić. To mnie nigdy nie interesowało, ile piłkarz zarobi. Piłka nożna to niełatwa praca. Każdy musi wiedzieć, co go zadowala pod względem finansowym. Wydaje mi się, że kluczowy jest aspekt przeżycia gry w wielkim klubie, realizacji marzenia. Smuda: prezes Kulesza i selekcjoner Michniewicz wiedzą, co robią Nie sądzi pan, że po czterech czerwcowych meczach Ligi Narodów mamy mętlik w głowie, jeśli chodzi o skład i taktykę? W każdym meczu reprezentacja grała w innym składzie, w rewanżu z Belgami także inną taktyką. Nie zabraknie czasu na zgranie zespołu przed MŚ? - Jeśli chodzi o kadrę, to widzę, że każdy stara się teraz dorzucić swoje trzy grosze, każdy jest mądry i zna się na piłce. Ja nie chcę się wtrącać. Są ludzie, którzy budują naszą reprezentację - jest prezes Kulesza i trener Michniewicz. Dajmy im pracować. Efekty zobaczymy po MŚ. Liga Narodów jest tylko etapem przygotowań do MŚ. Krytykantów i doradców nigdy nie brakowało. Ja to również przeżyłem. Prezes Kulesza razem z selekcjonerem Michniewiczem wiedzą, co robią i nie wolno im przeszkadzać. A czy podążają we właściwym kierunku, to się okaże po mistrzostwach. Rozmawiał: Michał Białoński, Interia Czytaj także: Bayern wysłał sygnał Lewandowskiemu. Mają problem