Wciąż nie wiadomo, gdzie od nowego sezonu będzie grał Robert Lewandowski. Jasnym jest, że nie chce dłużej występować w Bayernie Monachium, choć jego kontrakt obowiązuje jeszcze do przyszłego roku. Najbardziej prawdopodobny scenariusz zakłada, że ostatecznie dogada się z władzami niemieckiego klubu i tego lata przejdzie do nowej drużyny. Niewykluczone, że będzie to FC Barcelona. Sam zainteresowany, w audycji "Wojewódzki-Kędzierski" emitowanej w Onecie, wyjaśnia, dlaczego pragnie odejść z Bayernu. "Odchodzę, bo chcę więcej emocji w swoim życiu. (...) Do końca nie chciano mnie wysłuchać. Coś we mnie w środku zgasło i tego nie da się nadrobić, nawet jeśli chcesz być w pełni profesjonalny" - wyznaje. Wspomina też o innych aspektach kariery i o wielu bardzo osobistych sprawach. Bayern zdecydował! To dlatego on nie zastąpi Lewandowskiego Poruszające wyznanie Lewandowskiego na temat śmierci ojca. Nawiązał do roli, jaką w jego życiu odegrał Juergen Klopp Po latach kariery na wysokim poziomie Robert Lewandowski wiele się nauczył. I to nie tylko jako piłkarz, ale przede wszystkim jako człowiek. Jak sam wspomina, dziś jest inną osobą, niż jeszcze pięć lat temu: bardziej doświadczoną, otwartą i dojrzalszą. Dostrzegają to głównie najbliżsi, którzy są z nim na co dzień. "Wiele osób mnie tak naprawdę nie zna, poza rodziną i najbliższymi. Nie jestem osobą, która ma bezpośredni kontakt z dziennikarzami, czy nawet ludźmi z tej branży sportowej, ponieważ zdałem sobie sprawę, że nie dam rady mieć kontaktu ze wszystkimi" - mówi. Przyznaje, że w swoim życiu spotkał wiele osób, które go oszukały. Kilka lat temu, gdy zaczynał odnosić pierwsze większe sukcesy, byli też tacy, którzy próbowali go wykorzystać. To nie wpłynęło na niego dobrze. "Wtedy zacząłem się chować do skorupy i stawałem się bardziej zamknięty. Ale też moja historia życiowa spowodowała, że było mi ciężko. Straciłem ojca, mając 16 lat" - tłumaczy. Śmierć taty na zawsze zmieniła Roberta. Musiał szybko dorosnąć, czuł na sobie odpowiedzialność za mamę i siostrę. Równocześnie brakowało mu w domu kogoś innego niż one, kogoś, z kim mógłby porozmawiać na bardziej "męskie tematy". "I choć one próbowały, to pewnych rzeczy się nie przeskoczy. Tego mi brakowało i do dzisiaj pewnie brakuje, że nie miałem z kim pogadać o tym, co przeżywa 16-letni chłopak. To był ten czas, gdy zamykałem się w sobie" - wspomina i dodaje coś jeszcze. "Po śmierci taty miałem taki okres, gdzie w wolnym czasie szukałem adrenaliny, szukałem zaczepki. Chodziliśmy z kumplami i byliśmy mocno nabuzowani. Byłem chłopakiem, który się nie bał. Czułem się mocny, choć pozory były zupełnie inne, bo moje pozory były takie, że 'cicha woda', ale jak przychodziło co do czego, to potrafiłem się postawić" - wyjaśnia. W końcu na jego drodze pojawił się człowiek, który choć w minimalnym stopniu był namiastką ojca. Chodzi o Juergena Kloppa, ówczesnego trenera Borussii Dortmund, do której Polak trafił w 2010 roku. Dodał też, że "kiedy pojawia się temat jego ojca, to często musi powstrzymywać łzy" i że "podobnie jest, gdy mówi o rodzinie". Media: Tyle Lewandowski będzie zarabiał w Barcelonie! "Drastyczne cięcia" Anna Lewandowska jest wielkim oparciem dla Roberta. "Wie, jak do mnie dotrzeć" Właśnie najbliżsi to dla Lewandowskiego najwyższa wartość. I to do tego stopnia, że gdyby córki poprosiły go, aby zakończył piłkarską karierę, ich głos skłoniłby go do poważnych rozważań. "Musiałbym się nad tym wtedy zastanowić. Wiem, że to jest możliwe. Na moją korzyść może działać to, że nie wiedzą jak to jest, gdy tata jest cały czas w domu. Zdaję sobie jednak z tego sprawę i musiałbym pomyśleć nad tym, jak porozmawiać z córkami i znaleźć jakiś kompromis" - ocenia. Sprawę mógłby skonsultować z żoną, której - jak sam podkreśla - wiele zawdzięcza. Nieraz korzysta z jej rad, a najważniejsze decyzje podejmują razem. "Ania wie jak do mnie dotrzeć i ze mną porozmawiać. Ma kompetencje i wiedzę. Wiem, że wiedzą mnie przekona i wytłumaczy, czy dobrze myślę i czy coś powinienem inaczej rozwiązać. Większość decyzji podejmujemy wspólnie. Ania patrzy nie przez pryzmat piłkarski, tylko życiowy. (...) Trzeba było mnie poprowadzić i mi pomóc. I ona to zrobiła" - stwierdza. Wspomina również, że gdy na początku zaczął spotykać się z Anną, w ich życiu się nie przelewało. Zarabiali po 1200-1400 złotych i tyle musiało im starczyć. A on sam marzył, by kiedyś osobiście zapracować na sukces i to mu się udało. Teraz zarabia wielkie pieniądze i wcale nie ma zamiaru się z tym kryć. "Lewy" podsumowuje też temat swojej kariery. Przyznaje, że co prawda nie ma konkretnej wizji na siebie po zakończeniu przygody z piłką, ale w jego głowie już kiełkuje jakiś pomysł. "Starałem się stworzyć kilka dróg, kilka opcji, które po zakończeniu kariery będę mógł wybrać. Myślę, że biznes jak najbardziej, ale też zarządzanie. Zarządzać nie trzeba tylko kapitałem, ale i zasobem ludzkim. Myślę, że w sporcie zostanę, żeby przekazywać wiedzę dalej" - deklaruje. Lewandowski zaskoczył Bayern! Klub uderza w Polaka. "Tak być nie może"