Dariusz Wołowski, Interia: Wczoraj w głosowaniu socios Barcelony zaaprobowali pomysły prezesa Joana Laporty jak wyjść z głębokiego kryzysu finansowego. Laporta ma prawo sprzedać aktywa klubu: 49 procent udziałów w BLM - Barça Licensing & Merchandising - czyli sieci firmowych sklepów i 25 proc udziału w prawach do transmisji telewizyjnych na najbliższe 25 lat. Przyniesie to Barcelonie od 600 do 900 mln euro. A to znaczy, że klub będzie miał tego lata pieniądze na transfery. Zatrudnienie Roberta Lewandowskiego staje się jeszcze bardziej realne? Paco Aguilar (dziennikarz barcelońskiego "El Mundo Deportivo"): - To bardzo ważna decyzja, która zmienia sytuację ekonomiczną Barcelony. Tak jak mówisz, będą pieniądze na transfery, w tym na zatrudnienie Lewandowskiego. Dla mnie ten transfer jest już przesądzony, choć wciąż brakuje zgody Bayernu Monachium. Bawarczycy chcą 45 mln euro w gotówce, Barcelona oferuje 35 mln w ratach. Nie jest to wielka równica. Jestem pewien, że kluby się dogadają. Kwestia czasu. W katalońskich mediach pojawia się nazwisko Romelu Lukaku z Chelsea, gdyby transfer Lewandowskiego nie doszedł do skutku. To znaczy, gdyby Bayern trwał przy swoim i mówił "nie". - Lukaku? Nie. Trener Xavi Hernandez chce Lewandowskiego i tylko Polak się dla niego liczy jako flagowy snajper drużyny budowanej na przyszły sezon. Tak naprawdę Lewandowski nie ma dla Barcelony alternatywy. Klub jest z nim dogadany, szczegóły kontraktu, pensja, wszystko ustalone. Polak jest już na Majorce, gdzie czeka na sygnał od Barcelony, by ustalić termin jego prezentacji na Camp Nou. Innych scenariuszy nie widzę. Nie niepokoi cię, że Bayern wciąż nie wyraził zgody. To bogaty klub, nie musi sprzedawać piłkarzy. Jego prezesi słyną z twardej ręki. - Kluczowa jest tu postawa samego zawodnika. Gdyby Lewandowski nie zabierał głosu, Bayern robiłby co chciał i dyktował warunki. Ale kapitan reprezentacji Polski powiedział jasno, że jego czas w Bawarii dobiegł końca. Z niewolnika nie ma pracownika. Nawet tak twardzi ludzie jak ci z Bayernu to rozumieją. Zwykle jest tak, że jeśli piłkarz bardzo chce zmienić pracodawcę to go po prostu zmienia. Jestem pewien, że tak będzie i w przypadku Lewandowskiego. Mamy więc już pierwszego Polaka w historii Barcelony? - Jestem pewien, że tak. Rozmawiał Dariusz Wołowski