Podopieczni trenera Xaviego Hernandeza przystąpili do starcia z Celtą Vigo po wpadce, za jaką uznać należy remis 3:3 z Granadą. Dla "Dumy Katalonii" na Estadio Balaidos liczyło się więc tylko zwycięstwo, a pomóc w jego osiągnięciu miał Robert Lewandowski, który rzecz jasna wystąpił od pierwszej minuty. Co jednak nieoczywiste, w wyjściowym składzie oprócz reprezentanta Polski znalazło się także miejsce dla Vitora Roque. To pierwsza taka sytuacja, odkąd 18-letni Brazylijczyk dołączył do FC Barcelona. To właśnie Vitor Roque mógł w 10. minucie zanotować asystę. Piłkę otrzymał od niego Lamine Yamal, który oddał strzał z linii szesnastego metra, ale w tej sytuacji musiał uznać wyższość bramkarza. Po chwili na przeciwległą bramkę uderzał Jorgen Strand Larsen, ale kopnął futbolówkę zbyt lekko, by Marc-Andre ter Stegen miał skapitulować. Robert Lewandowski z kolejnym golem dla FC Barcelona W kolejnych minutach notujący sporo strat zawodnicy FC Barcelona mieli spore problemy ze sforsowaniem obrony Celty Vigo. Impas mistrza Hiszpanii przerwał dopiero w 45. minucie Robert Lewandowski. Reprezentant Polski świetnie przyjął piłkę - którą zagrał mu Lamine Yamal - i huknął prawą nogą. Vicente Guaita robił co mógł, ale był bez szans. Bramka stracona tuż przed przerwą nie podłamała jednak gospodarzy. Celta Vigo tuż po zmianie stron doprowadziła bowiem do wyrównania. Najpierw kapitalnym zagraniem popisał się były zawodnik "Dumy Katalonii" Oscar Mingueza, a następnie Iago Aspas kopnął piłkę na tyle szczęśliwie, że ta odbiła się od Julesa Kounde i zatrzepotała w siatce. Sensacyjny ruch FC Barcelona? To może się wydarzyć. Działa "za zamkniętymi drzwiami" Kolejny warty odnotowania moment meczu nadszedł w 64. minucie, gdy Raphinha egzekwował rzut wolny. Brazylijczyk popisał się chytrym strzałem, ale Vicente Guaita był na posterunku. Robert Lewandowski zmarnował rzut karny, ale ten został powtórzony I - mówiąc wprost - to by było na tyle jeśli chodzi o konkretne ofensywne starania "Dumy Katalonii"... aż do doliczonego czasu gry. Wówczas Lamine Yamal został kopnięty w polu karnym przez Frana Beltrana, a sędzia natychmiast odgwizdał rzut karny. Do piłki podszedł rzecz jasna Robert Lewandowski, który przygotowywał się do strzału wśród przeraźliwych gwizdów kibiców. Do piłki podbiegł swoim stylu i uderzył tak, że Vicente Guaita obronił jego uderzenie. Sęk w tym, że w momencie kontaktu stopy Polaka z piłką był już przed linią końcową. I "jedenastka" została powtórzona. Przy drugiej próbie "Lewy" już się nie pomylił, zostając bohaterem FC Barcelona. "Duma Katalonii" rzutem na taśmę zapewniła sobie zwycięstwo 2:1.