- Jeśli mam być szczery, to nie sądzę, że zdobędę Złotą Piłkę. Największą nagrodą było dla mnie to, co udało się osiągnąć z reprezentacją - czyje to słowa? Samego Lionela Messiego.34-letni gwiazdor futbolu w niedawnej rozmowie z katalońskim "Sportem" sam dał do zrozumienia, że zdobycie w tym roku siódmej w karierze Złotej Piłki "byłoby szaleństwem". Jednak, jak wynika z rewelacji portugalskiej telewizji, Argentyńczyk znów zostanie okrzyknięty numerem jeden w tym prestiżowym plebiscycie.- Jeśli to nagroda za tegoroczne dokonania, to przecież Messi szału nie zrobił. Barcelona cały czas miała problemy, w klubie były zawirowania i zespół, którego częścią był Argentyńczyk, nic nie osiągnął. Dlatego nagroda dla niego byłaby jakimś żartem. Przez ostatnie dwa lata to Robert Lewandowski zdecydowanie przeskoczył Messiego oraz Ronaldo i to on powinien odbierać największe nagrody dla piłkarza - komentuje bez ogródek Jarosław Araszkiewicz. Lewandowski dlatego przegra? "To nie powinno przechylić szali" Zdaniem 12-krotniego reprezentanta Polski decydujący nie powinien okazać się fakt, że Messi z reprezentacją swojego kraju triumfował w Copa America.- To nie powinno przechylić szali. Bo skoro tak, to jeśli Messi sięgnie z reprezentacją po mistrzostwo świata, dostanie kolejną Złotą Piłkę? Jeśli oceniamy całokształt dokonań w roku, to wiadomo, że zdecydowaniem faworytem powinien być Lewandowski. W piłce klubowej Messi nic nie ugrał, tylko cały czas były jakieś problemy. Teraz widzę, że w PSG też zaczynają się zgrzyty, takie jak niepodawanie rąk i obrażanie się. Ten klub jest tak naszpikowany gwiazdami, że dziwię się Pochettino, który ciągle jest tam trenerem. Przecież inny już dałby sobie spokój, bo podejrzewam, że tarć jest tam więcej, tylko nie są one wyciągane na światło dzienne. Oczywiście Messi jest piłkarzem magicznym, zachwycał nas przez wiele lat, ale czas ucieka i, jakby to powiedzieć, "oczy chcą, ale nogi już nie ciągną" - przedstawia swoją optykę "Araś".Brak nagrody dla "Lewego" dla polskich kibiców i samego snajpera byłby bolesny jeszcze bardziej z uwagi na sytuację z ubiegłego roku. Wówczas "Lewy" był niemalże murowanym faworytem do triumfu, ale nagroda za 2020 rok nie została przyznana. - Co ma zrobić ten biedny "Lewy", żeby w końcu zdobyć Złotą Piłkę? Ma strzelać jeszcze więcej bramek? Strzela po trzy w Lidze Mistrzów, w silnej Bundeslidze co rusz bije rekordy i w reprezentacji też strzela gole. Okay, każdy chciałby sukcesów z kadrą, które na razie nie są nam dane, ale przecież w piłce klubowej dokonuje cudów - akcentuje Araszkiewicz. - A jeśli najważniejsza miałaby być kadra, to przecież gdyby "Lewy" z reprezentacją kręcił się w najlepszej czwórce, to chyba przez dziesięć lat musiałby odbierać nagrody - uśmiecha się. Araszkiewicz: Pierwszy Lewandowski, drugi... Nasz rozmówca docenia także osiągnięcia Jorginho, który z reprezentacją Włoch sięgnął po złoto mistrzostw Europy, a z Chelsea zdobył puchar Ligi Mistrzów. Dlatego jego autorska pierwsza trójka powinna wyglądać następująco: - Na pierwszym miejscu Lewandowski, na drugim bardziej Jorginho, który sukcesami przebił Messiego, a na trzecim właśnie Argentyńczyk.Lewandowski, wybrany w plebiscycie FIFA na najlepszego piłkarza globu 2020 roku, najwyżej w zestawieniu Złotej Piłki był w 2015 roku, kiedy zajął czwarte miejsce. W głosowaniu na najlepszego piłkarza roku bierze udział 180 dziennikarzy sportowych. Oficjalnie nazwisko zwycięzcy poznamy 29 listopada na gali "France Football" w Paryżu. Artur Gac