Lewandowscy zostaną rodzicami po raz trzeci? Nic niewykluczone. "Nie mówię nie, nie mówię tak"
Robert Lewandowski i jego żona świetnie odnajdują się w roli rodziców, dzieląc się obowiązkami i uzupełniając się wychowawczym podejściem. Piłkarz jest raczej surowym tatą, od rozpieszczania córek jest Anna. Czy można spodziewać się, że ich rodzina jeszcze się powiększy? "Lewy" odpowiada i... niczego nie wyklucza. "Nie mówię nie, nie mówię tak" - kluczy, w rozmowie z WP SportowymiFaktami. Na tym jednak wcale nie kończy.

Nie jest sekretem, że Robert Lewandowski i jego rodzina szybko zaaklimatyzowali się w Barcelonie. On świetnie odnalazł się w klubowej rzeczywistości, żona spojrzała z dystansem i orzeźwieniem na biznesowe działania, obudziła w sobie także pasję do tańca, zwłaszcza do bachaty, a córki zawarły przyjaźnie i błyskawicznie podchwyciły język kataloński. Piłkarz wspomina o tym w najnowszej rozmowie z WP SportowymiFaktami.
"Bywa, że jak brakuje mi słówka, pytam córek. Wiadomo, dzieci w szkole szybko chłoną języki. A ja dopiero w wieku nastu lat zacząłem się uczyć. Pierwszego, później drugiego, trzeciego i czwartego, a one tak naprawdę na starcie mają te parę języków i to duży kapitał, zazdroszczę im tego" - wyjaśnia. I od razu dodaje, że nie obawia się problemów Klary i Laury z językiem polskim.
W domu rozmawiamy po polsku, a nie po katalońsku. A teraz dochodzi nauka czytania w naszym języku. Czytamy na przykład książeczki po polsku
Za czytanie dzieciom polskich książek głównym odpowiedzialnym w domu jest właśnie Robert. Zwykle ma czas na to wieczorem, w momencie, gdy kładzie dziewczynki do snu. Jego zadaniem jest też pomoc córkom w nauce matematyki. "Akurat zawsze lubiłem matematykę, więc to tez robię z przyjemnością" - przekonuje. A to nie koniec uchylania rąbka tajemnicy na temat spraw osobistych.
A jednak, Lewandowski nagle oznajmia ws. końca kariery i Barcelony. "To nie jest jeszcze ten moment"
Oto jakim ojcem naprawdę jest Robert Lewandowski. "Ja jestem bardziej z tym surowych"
Przy okazji Robert Lewandowski zdradza, jakim jest tatą. "Ja jestem bardziej z tych surowych, od rozpieszczania jest Ania. Staram się, żeby dzieciaki wiedziały, co powinny zrobić, co mogą, a czego nie" - twierdzi. "Jak się pozwoli na coś raz, drugi, trzeci to później ciężko to już odkręcić. Więc ja wolę czasami zareagować wcześniej niż za późno" - dodaje.
Jego słowa są zbieżne z tym, co przed kilkoma miesiącami mówiła żona. W rozmowie z Moniką Sobień-Górską, autorką nieautoryzowanej biografii "Imperium Lewandowska", ujawniła, że Robert nie chciałby, żeby dziewczynki w przyszłości "miały wszystko podane na tacy". Jego zdaniem "na wiele rzeczy powinny same zapracować". "Ja nie jestem taka stanowcza, taka twarda jak Robert, ale w gruncie rzeczy wiem, że on ma rację. Trudno wychować dziecko, spełniając wszystkie jego zachcianki, dając mu wszystko, bo to nie stymuluje go do rozwoju" - opowiadała. I przytoczyła pewną historię.
Ostatnio pokłóciliśmy się o to, czy dawać dzieciom smartfona przy stole, żeby obejrzały sobie bajki. Poszliśmy w osiem osób do restauracji. Powiedziałam do koleżanek: 'Dziewczyny, na piętnaście minut włączam dzieciom bajkę, nie spały, więc są marudne, a chcę chwilę spokojnie z wami porozmawiać'. Robert to usłyszał i wkurzył się. 'Po co dajesz telefon przy stole, powinny z nami spędzać czas, rozmawiać'
Tak czy inaczej, Anna i Robert dobrze uzupełniają się przy wychowywaniu córek i oboje świetnie odnajdują się w roli rodziców. Nieraz pojawiały się nawet, bardziej lub mniej śmiałe, przebąkiwania o powiększeniu rodziny. To jak się sprawy mają? Piłkarz reprezentacji Polski i Barcelony deklaruje, że jest dumny z byciem tatą dwóch córek. "To super uczucie. Nie wiem, jak to jest mieć syna. A czy będę miał taką możliwość? Zobaczymy. Jeszcze trochę czasu mamy. Nie mówię nie, nie mówię tak. Wiadomo, że to też decyzja Ani" - podsumowuje.


