"Sytuacji było dużo i tych bramek mogło być więcej. Ale do 65-70. minuty wszystko było pod kontrolą. Stwarzaliśmy okazje, strzeliliśmy dwa gole. W ostatnich minutach może Łotysze próbowali coś bardziej wykreować, oddać strzał, stworzyć sytuację. Ale wydaje mi się, że większość założeń z planu wykonaliśmy" - mówił Robert Lewandowski po meczu Polska - Łotwa (2:0), przed kamerą Polsatu Sport. Jego zdaniem ten pojedynek "można rozpatrywać pozytywnie", a zespół krok po kroku zmierza ku lepszemu. Wyjaśniał również, że rola jego samego w drużynie "zmienia się, nie tylko na boisku, ale i poza nim". Odmienny w ocenie spotkania z Łotyszami jest Jan Tomaszewski. "Nie podobał mi się ten mecz… Po pierwsze - z uporem maniaka graliśmy dwoma dziewiatkami! To jest nie do przyjęcia. Na początku się przestraszyli, ale kiedy zauważyli, że w naszej drugiej linii jest jednego zawodnika mniej, zaczęli harcować" - mówi w Super Expressie. Surowy w opinii jest również Robert Podoliński. Sensacja w "polskiej grupie" na Euro. Mołdawianie świętują. Historyczny wyczyn, Lewandowski zostawiony w tyle Szczera opinia po przegranych przez Polskę eliminacjach. "Zepsuliśmy sobie sytuację" "Niestety, zepsuliśmy sobie sytuację tak, że mecz towarzyski z Łotwą nie spowoduje chyba otwierania szampanów i tańców radości na ulicach polskich miast. Wciąż mamy więcej znaków zapytania niż odpowiedzi. Do marcowego barażu zostało jednak jeszcze dużo czasu. Jest tyle niewiadomych, że trudno w tej chwili dywagować. Jeżeli gralibyśmy o awans na EURO w tym momencie, np. z Ukrainą, to... 'Houston, mamy problem!'" - alarmuje Podliński w rozmowie z Faktem. Widzi jednak w meczu z Łotwą pewne pozytywy, w tym m.in. formę Nicoli Zalewskiego, gola Roberta Lewandowskiego oraz... "uśmiech kapitana, którego podczas meczu reprezentacji nie widział już od dawna". Zawiódł go natomiast środek polek, zdecydowanie więcej oczekiwał po Damianie Szymańskim i Jakubie Piotrowskim. Trudno pogodzić się z faktem, że Polska nie wyszła z grupy eliminacyjnej. Zwłaszcza, że nastroje przedmeczowe były optymistyczne. "Sami sobie narobiliśmy tyle problemów, że to aż niewiarygodne. Jak można było zepsuć coś, co na papierze wydawało się tak pewne? Cóż, papier przyjmie wszystko" - podsumowuje trener i komentator. Pustki na PGE Narodowym. Lewandowski dosadnie powiedział, co o tym myśli