La Liga powstrzymała wyjazd Lewandowskiego, Barcelona wściekła. Oburzające kulisy
Robert Lewandowski w ostatnich tygodniach niemal nie schodzi z nagłówków hiszpańskiej prasy. Polak znalazł się centrum zainteresowania po tym, jak w mediach ogłoszono, że FC Barcelona nie przedłuży z nim umowy. Zbiegło się to w czasie z jego feralną kontuzją, przez którą nie wystąpi w El Clasico. Jakby tego było mało, we wtorek wieczorem La Liga ogłosiła, że nici z przenosin "Lewego i spółki" do USA. Kulisy odwołanej operacji z perspektywy Barcy są oburzające.

Wtorkowy wieczór był burzliwym momentem w Hiszpanii, a konkretnie w Barcelonie i Villarrealu. La Liga wydała wówczas oficjalny komunikat, w którym odwołała projekt wywołujący powszechne oburzenie. Tym samym mecz pomiędzy "Żółtą Łodzią Podwodną" i Barcą nie zostanie rozegrany w Miami.
Mecz Villarreal - FC Barcelona nie w USA. FC Barcelona wściekła
Forsowany przez prezesa Javiera Tebasa projekt, na którym oba kluby miały się znacznie wzbogacić, a do tego postarać się o ekspansję rynku w Stanach Zjednoczonych wywoływał powszechne oburzenie, zarówno ze strony klubów La Liga, jak i wielu piłkarzy, co ciekawe, również "Dumy Katalonii".
Krytyka była na tyle przytłaczająca, że zdecydowano się wycofać z pomysłu. Wywołało to oburzenie kierownictwa Barcelony. Nastroje w Katalonii są, delikatnie mówiąc minorowe. Ważniejszy od samego zarobku, który miał opiewać na kilka milionów euro, dla klubu liczyła się ekspansja rynku w USA.
Dziennikarze redakcji "SPORT" ujawnili, że Joan Laporta był wściekły z powodu odwołania przeprowadzki Lewandowskiego i spółki do Miami. Przedstawiono przy tym konkretne powody, które doprowadziły do fiaska projektu.
Zaskakujące kulisy decyzji władz La Liga. Dlatego Lewandowski i spółka nie lecą do Miami
Przede wszystkim mocno ważyć miał na decyzji ostry sprzeciw ze strony Realu Madryt. Prezes La Liga jest zadeklarowanym fanem "Królewskich" i prawdopodobnie nie chciał jeszcze bardziej nadwyrężać stosunków z "Los Blancos".
Wpływ na odwołanie wyjazdu do USA miał także sprzeciw ze strony Hiszpańskiego Związku Piłkarzy. Zawodnicy poszczególnych drużyn protestowali przeciwko organizacji spotkania w Miami, opóźniając rozpoczęcie każdego meczu. Nie inaczej było przed rozpoczęciem rywalizacji "Blaugrany" z Gironą.
Chociaż UEFA zatwierdziła plan Villarrealu i Barcelony, nie była mu przychylna. Jej aprobata wynikała jedynie z braku znalezienia luk prawnych, aby temu zapobiec. Zgody nie wyraziła za to federacja CONCACAF. Tamtejsi działacze byli oburzeni z faktu, że nie przeprowadzono z nimi nawet żadnych konsultacji.
Królewska Hiszpańska Federacja Piłki Nożnej także miała spore obiekcje i domagała się, by UEFA i FIFA zablokowały operację. La Liga nie chciała, by relacje z nią uległy pogorszeniu. Wszystkie przytoczone argumenty doprowadziły finalnie do odwołania wyjazdu do Miami.














