Niemalże 10-letnia współpraca Cezarego Kucharskiego i Roberta Lewandowskiego zakończyła się dość przykrym finałem. Dziś obaj panowie są ze sobą skonfliktowani, a ich spór przeniósł się na salę sądową. Trwa proces, w którym strona broniąca interesów piłkarza zarzuca agentowi m.in. szantaż. Choć zdaniem Kucharskiego tak naprawdę idzie o coś innego, a konkretnie o rozliczenia finansowe. Miał paść ofiarą "zorganizowanej akcji". "On [Robert Lewandowski - przyp. red.] może sobie myśli, że pod wpływem działań Siemiątkowskiego i prokuratury pisowskiego państwa, jego dealu z nimi, ja przestraszę się i odpuszczę. Taki był cel tej całej zorganizowanej akcji. Przecież tylko idiota może myśleć, że chodzi o szantaż. Chodzi o pieniądze, one są sporem" - powiedział w rozmowie z Przeglądem Sportowym Onet. Zresztą właściwie znaczna część wywiadu poświęcona jest właśnie "Lewemu". Raz po raz pojawiają się też przytyki w kierunku jego żony. Menedżer twierdzi, że swego czasu razem ze współpracownikami namawiał Annę na "wyjście do ludzi", ale ona - wedle jego relacji - bardzo się przed tym wzbraniała. To nie koniec. Kucharski wylewa na głowę Lewandowskiego kubeł zimnej wody po aferze. "To nie są jego słowa z serca" Cezary Kucharski bezceremonialnie o Lewandowskim. "Król Polski". Dostało się też Annie Według Kucharskiego PR-owcy Lewandowskich przygotowali dla małżonków pewną konkretną strategię marketingową i skategoryzowali Annę oraz Roberta bardzo wysoko. "Już wtedy w ich zachowaniu było widoczne, że oni głęboko wierzą, że są królem i królową, traktują ludzi niemalże jak poddanych albo przedmiotowo, ze mną włącznie. Ktoś mu wmawiał przez wiele lat, a potem zostało to zebrane w formie strategii, że ma się zachowywać jak władca, jak król Polski" - rzucił były agent piłkarza reprezentacji Polski i Barcelony. Tezę unaocznia przytoczeniem swojej wersji historii sprzed lat. Rzecz miała dziać się w momencie, gdy Lewandowski podpisał umowę z "Bawarczykami". "Nie wiem czy to opowiadać, bo ludzie mi w to nie uwierzą. W Monachium podpisaliśmy kontrakt z Bayernem na te 100 milionów euro. Wielka sprawa, rekordowa umowa. Wyszliśmy z gabinetu, Lewandowski zaproponował: 'pojedziemy do mego domu'. Myślałem, że otworzy szampana, wypijemy i będziemy świętować taki kontrakt. No nie. Usiedliśmy we dwóch, a on wypalił: 'po co mi w ogóle agent?'" - zrelacjonował Kucharski. I dodał: Sukces Kucharskiego w sporze z Lewandowskim. Były agent może nieźle zarobić Stanowcza reakcja z obozu Roberta Lewandowskiego. "Kucharski jawnie kpi" z Anny Pełnomocnik Lewandowskiego, mecenas Tomasz Sięmiątkowski, nie zostawił tego bez odpowiedzi. "Linia obrony Kucharskiego wykracza poza dopuszczalną, ponieważ upublicznia on kłamstwa, manipulacje, obraża i poniża. Poza tym wybiórczo upublicznia materiały dowodowe, co jest nielegalne" - przekazał WP Sportowym Faktom. Stanowczo sprzeciwił się też atakom na Annę Lewandowską. W swojej wypowiedzi nawiązał do zeznań żony "Lewego", w których mówiła o problemach z laktacją i szczękościsku, których doznała w wyniku stresu wywołanego działaniami Cezarego Kucharskiego. "Kucharski jawnie kpi z pokrzywdzonej. I w XXI wieku poniżanie kobiety, która mówi, że jako młoda matka miała problemy z laktacją wywołane przez stres, nie spotyka się z publiczną dezaprobatą? To obrzydliwe, prymitywne i nieakceptowalne. Kilka dni wcześniej jak klasyczny hipokryta Kucharski zamieścił zdjęcie pięknego bukietu róż i życzył wszystkim kobietom serdeczności, uśmiechu i determinacji w walce o ich prawa. A sam z tych praw kpi!" - podsumował prawnik. Koledzy z kadry przestali odzywać się do "Lewego". "Nagle został sam"