To, co jeszcze niedawno było konfliktem, od parunastu dni nazywane jest już otwartą wojną. Cezary Kucharski pozwał do sądu Roberta Lewandowskiego, żądając od niego 9 mln euro z tytułu - w jego przekonaniu - niezrealizowanych rozliczeń z lat współpracy. Jednocześnie "Der Spiegel" opublikował obszerny materiał zwiastujący poważne kłopoty kapitana reprezentacji Polski natury karnej. Niemiecki magazyn - jak zgodnie wierzą postronni obserwatorzy, inspirowany donosem Kucharskiego - zarzuca polskiemu napastnikowi uchylanie się od zobowiązań podatkowych. Zaległości mają sięgać nawet kilku milinów euro. Zdaniem dziennikarzy zajmujących się sprawą, to pokłosie m.in. antydatowania umowy dotyczącej praw reklamowych. Rzekomo została podpisana przez Lewandowskiego w roku 2014, podczas gdy widnieje na niej data 1 kwietnia 2008. - Jeżeli sprawa roszczeń Kucharskiego trafiła aż do sądu, to muszą być na to "papiery" - zauważa w rozmowie z Interią wybitny reprezentant Polski, Włodzimierz Lubański. - Nie wyobrażam sobie, żeby kierowano sprawę do sądu, nie dysponując odpowiednimi dokumentami. W tym momencie nie możemy jednak w żaden sposób wyrokować. Dlatego nie zamierzam nikogo w tym sporze bronić, ani nikogo atakować. Zupełnie inaczej w rozmowie z Interią sprawę stawia były prezes PZPN, Grzegorz Lato: - Jestem po stronie Lewandowskiego i nie zamierzam tego ukrywać. Jak się panowie rozstawali, to nie było słychać o zaległych rozliczeniach. A teraz nagle wyskakuje jakiś problem? Dopiero teraz sobie Kucharski przypomniał? Może pomyślał, że dopóki "Lewy" gra, to trzeba od niego jeszcze coś wyciągnąć. Jest wielu takich menadżerów, którzy nic nie robią, a szukają tylko okazji do łatwego zarobku.