Chyba nikt nie wyobrażał sobie, że AD Ceuta może wyeliminować FC Barcelona z rozgrywek Pucharu Króla. Oczywiście, w piłce nożnej zdarzały się już nie takie niespodzianki, lecz ewentualna wygrana trzecioligowca stanowiłaby gigantyczną sensację. Zwłaszcza, że Xavi Hernandez posłał do boju kilka swoich gwiazd - z Robertem Lewandowskim na czele. Debiutujący w Pucharze Króla Polak - który z powodu zawieszenia będzie pauzował w dwóch kolejnych meczach La Liga - odwdzięczył się swojemu trenerowi dwoma trafieniami. Pierwszym popisał się w 50. minucie. Asystował mu wówczas Frack Kessie, który czujnie wykorzystał błąd rywali w wyprowadzeniu piłki, odzyskując ją i dogrywając do polskiego napastnika. Robertowi Lewandowskiemu pozostało odpowiednio dostawić nogę i cieszyć się z gola. Zobacz także: Niewiarygodne, co robi gwiazdor! Robert Lewandowski stawia ostry opór Puchar Króla. Robert Lewandowski strzelił gola "za dwa". Co za błąd realizatora Druga bramka zdobyta przez "Lewego" padła w samej końcówce przy prowadzeniu FC Barcelona 4:0. Tuż po tym, jak nasz reprezentant ładnym strzałem pokonał golkipera Ceuty, wynik pokazywany podczas transmisji w prawym górnym rogu ekranu zmienił się jednak na... 6:0! Oczywiście błąd został po chwili naprawiony, lecz wpadka realizatora nie umknęła uwadze komentatorów oraz kibiców. Pozostałe bramki dla "Dumy Katalonii" strzelili: Raphinha, Franck Kessie oraz Ansu Fati. Dzięki okazałemu zwycięstwu FC Barcelona może celebrować awans do ćwierćfinału Pucharu Króla. Już w niedzielę 22 stycznia FC Barcelona rozegra kolejny mecz, tym razem w lidze, a jej rywalem będzie Getafe. Robert Lewandowski nie pojawi się wówczas na murawie, tak samo jak tydzień później w starciu z Gironą. To efekt kary, jaką otrzymał nasz napastnik w związku z czerwoną kartką obejrzaną w spotkaniu z Osasuną. Po rozegraniu 16 meczów "Duma Katalonii" mają 41 punktów na koncie jest liderem tabeli La Liga. "Lewy" i spółka wyprzedzają o trzy punkty Real Madryt, który w najbliższej kolejce zmierzy się z Athletikiem Bilbao.