Na ostatniej prostej przed Euro 2024 kontuzji w meczu z Turcją nabawił się kapitan reprezentacji Polski - Robert Lewandowski. Jak poinformował Polski Związek Piłki Nożnej, u snajpera FC Barcelona zdiagnozowano naderwanie mięśnia dwugłowego uda, przez co na pewno zabraknie go w pierwszym meczu grupowym "Biało-Czerwonych" z Holandią. Bardzo szybko pojawiły się również głosy ekspertów, mówiące o tym, że przerwa polskiego snajpera może być dłuższa. W rozmowie z Interią Rafał Kot uznany fizjoterapeuta, który w przeszłości współpracował z kadrą polskich skoczków, stwierdził, że wszystko zależy od tego, jak poważne są uszkodzenia w nodze kapitana reprezentacji Polski. Fatalne wieści ws. Lewandowskiego. "Trzy tygodnie przerwy" Kontuzja Roberta Lewandowskiego z miejsca stała się przedmiotem wręcz narodowej debaty. Trudno żeby było inaczej, wszak mowa o naszym najlepszym piłkarzu, kapitanie i zawodniku, na którego barkach ciążył przez ostatnie lata ciężar zdobywania bramek. Cytowany w "Prawdzie Futbolu" były selekcjoner reprezentacji Polski Jerzy Engel stwierdził, że jeśli ten mięsień jest faktycznie naderwany, to Robert Lewandowski nie będzie do dyspozycji Michała Probierza przez trzy tygodnie. A to by oznaczało, że nie zagra w fazie grupowej mistrzostw Europy. Byłby to najczarniejszy scenariusz, bo nie ma co ukrywać, że bez swojego kapitana nasz zespół traci bardzo wiele na swojej jakości. Engel zaznacza jednak, że jeśli ten mięsień jest tylko naciągnięty, to zupełnie inna sprawa i faktycznie może wrócić za tydzień, do dziesięciu dni. Były selekcjoner przywołał przykład Bartosza Karwana przez mundialem w 2002 roku. Wtedy pomocnik reprezentacji Polski także naderwał mięsień dwugłowy uda. I chociaż w eliminacjach była ważną postacią naszej reprezentacji, to właśnie taka kontuzja pokrzyżowała mu plany wyjazdu na mistrzostwa w Japonii i Korei Południowej. "Nie ma mowy o blokadach" Z pewnością najbliższe dni i kolejne komunikaty PZPN powinny rzucić na tę sprawę nieco więcej światła. Już teraz jednak wiadomo, że jest to uraz, z którym nie da się grać czy trenować, nawet stosując blokady. O czym wspomniał w rozmowie z Interią Rafał Kot. "Nie ma mowy o grze na blokadzie, bo tylko powiększymy uraz. Nie tędy droga. Można to zrobić, ale wyjątkowo na mecz finałowy czy tego typu sytuację, stawiając wszystko na jedną kartę. Niemniej jest to bardzo szkodliwe dla organizmu sportowca - podkreślił fizjoterapeuta.