Jak podaje hiszpański Sport w ciągu najbliższych dwóch lat zaledwie trzech piłkarzy kosztuje Barcelonę w sumie 200 mln euro. To by oznaczało, że zarabiają około 40 mln rocznie. I na nich Katalończycy chcieliby najbardziej zaoszczędzić. Trzech kapitanów zarabia najwięcej Chodzi o trzech kapitanów klubu. Kontrakt Sergiego Busquetsa wygasa w czerwcu 2023 roku. Jordi Alba i Gerard Pique mają umowy o rok dłuższe. Poza Busquetsem dwaj pozostali w tym sezonie są rezerwowymi. To może pomóc we wcześniejszym rozwiązaniu kontraktu. Tymczasem w czwartek portal 2playbook ujawnił, że tym sezonie do budżetu klubu ma wpłynąć 1,25 mld euro, a wydatki pochłoną 981 mln euro. Na kontrakty w porównaniu do poprzedniego sezonu trzeba będzie wydać 27 procent więcej - z 518 na 656 mln euro. To efekt siedmiu transferów w tym m. in. Roberta Lewandowskiego, Raphinhi czy Julesa Kounde. Więcej - 671 mln euro - na kontrakty wydawała Barcelona tylko raz - w sezonie 2018/2019. Władze ligi domagają się od Barcelony mniejszych wydatków Barcelona musi obniżyć pensje, bo takie są wymogi La Liga. Katalończycy chcą w ciągu dwóch lat płacić około 150 mln euro mniej. Z jednej strony mogą zrobić to dość szybko, bo np. Atletico Madryt chciałoby już w styczniu pozyskać Pique. Kłopot w tym, by przekonać do tego piłkarza. W czerwcu poza Busquestsem umowy kończą się siedmiu zawodnikom w tym, Memphisowi Depayowi, Sergi Robertowi, Marcosowi Alonso i Hectorowi Bellerinowi. Negcjują też obniżkę kontraktów np. z Marc-Andre ter Stegenem czy Frenkie do Jongiem. Tyle że Barcelona planuje kolejne wzmocnienia. Jeśli ziszczą się plany trenera Xaviego Hernandeza, do zespołu dołączy Bernardo Silva z Manchesteru City. Portugalczyk na pewno będzie zarabiał dużo. Katalończycy chcieliby powrotu Leo Messiego, który w Paris Saint Germain ma zarabiać na czysto 30 mln euro.