W meczu, na który oczekiwali wszyscy kibice piłki nożnej na świecie FC Barcelona przegrała z Realem Madryt 1:2. Po kilku tygodniach absencji z powodu kontuzji w kadrze meczowej "Dumy Katalonii" znalazł się Robert Lewandowski, który w drugiej części gry pojawił się na boisku powitany gromkimi oklaskami katalońskich fanów. Polak został jednak zdecydowanie przyćmiony przez Jude'a Bellinghama. Młody Anglik zdobył dwa gole i dał "Królewskim" triumf w El Clasico. Bolesna porażka FC Barcelona, "Lewy" rozczarowany FC Barcelona w ostatnich tygodniach zmagała się z prawdziwą plagą kontuzji - i to wśród swoich najistotniejszych graczy, na czele z Robertem Lewandowskim, który doznał urazu kostki w spotkaniu Ligi Mistrzów przeciwko FC Porto na początku października. Polak wrócił na boisko w meczu z Realem, ale po spotkaniu narzekał, że ostatni okres był trudny dla jego drużyny i to odbiło się na końcówce El Clasico. "Boli ta porażka. To było niezasłużone zwycięstwo Realu. Strzelili jedną bramkę więcej, mają trzy punkty, ale my się nie poddajemy. Liga jest długa, sezon jest długi. Po 10-15 minutach drugiej połowy za bardzo się cofnęliśmy. Real próbował kreować sytuacje, wyrównująca bramka ich pobudziła. Zadali ostatni cios, jest niedosyt, ale mam nadzieję, że szybko się otrząśniemy" - ocenił Lewandowski. Dyskretny powrót Lewandowskiego. Tego mu zabrakło Lewandowski czekał na swój powrót kilka tygodni. Jak przyznał w rozmowie z Eleven Sports kosztowało go to bardzo dużo, ale robił wszystko, żeby wrócić na El Clasico, a nie dopiero na kolejne ligowe spotkanie. "Robiłem wszystko, żeby czuć się na tyle, by móc zagrać w tym meczu. Z medycznego punktu widzenia nie było przeciwwskazań, nie czułem bólu. Wykonałem dużą pracę, żeby być gotowym dziś, a nie za parę dni, ale jednostek treningowych było za mało, właściwie jedna" - przyznał szczerze piłkarz. Ekspert nie ma wątpliwości. To on zdetronizuje Lewandowskiego