Początek Roberta Lewandowskiego w Barcelonie był imponujący. Polak zdobywał bramkę za bramką i szybko wysunął się na czoło klasyfikacji generalnej strzelców hiszpańskiej La Ligi. Prowadzenia nie oddal zresztą aż do teraz. I to mimo że jego celownik jakby rozregulował się w drugiej połowie sezonu. Hiszpańska prasa zarzucała mu, że nie trafia już z taką częstotliwością jak wcześniej, a jak strzela gole, to zwykle nie w kluczowych meczach. W obronie '"Lewego" bardzo zdecydowanie stanął Xavi Hernandez. Wyraźnie zasygnalizował, że on żadnych tego typu pretensji do napastnika nie ma. Szkoleniowiec wcale nie ukrywa, że Polak - mimo spekulacji - to dla niego kluczowa postać zespołu. I to do tego stopnia, że dał mu zielone światło na staranie się o objęcie funkcji jednego z czterech kapitanów drużyny. "Odejście Sergia Busquetsa pozostawia poważną lukę w kapitańskim składzie Barcelony. Jego absencja zwolni stanowisko pierwszego kapitana, które od tej pory obejmie Sergi Roberto. Ustanowiony do dziś porządek w kapitanacie uzupełnili Jordi Alba i Ter Stegen" - wyjaśnił Javi Miguel z "AS" i dodał, że o ostatnie miejsce w kapitańskim kwartecie zawalczy "Lewy" oraz Ronald Araujo. Ale to nie koniec wieści z Katalonii. Mocno w sprawie przyszłości Lewandowskiego. Były polski piłkarz "nie daje mu wyboru". Inaczej "rozmieni się na drobne" Barcelona niezadowolona z transferu Lewandowskiego? Jeden komunikat mówi wszystko Niektórzy twierdzą, że w rzeczywistości "Duma Katalonii" nie jest całkiem zadowolona z usług Lewandowskiego i że rozgląda się za młodszym napastnikiem, który na dłużej zagości w ataku i będzie wieloletnim gwarantem bramek. A jednak tymczasem, jakby na przekór, na oficjalnej stronie internetowej Barcelony pojawił się właśnie komunikat będący ukłonem w kierunku Lewandowskiego. Poinformowano, że "Lewy" dołączył do wąskiej grupy, w której wcześniej byli jedynie Krankl, Quini, Romario i Ronaldo. "Polski napastnik ma za sobą tak wyjątkowy debiutancki sezon, że należy już do grupy, która do tej pory liczyła tylko czterech członków" - czytamy. Następnie rozwinięto temat: I dodano: "Z dwoma golami strzelonymi w niedzielę przeciwko Espanyolowi zwiększył swój dorobek w tym sezonie do 31. Wciąż są cztery mecze, aby strzelić więcej, ale już został piątym zawodnikiem, który zdobył ponad 30 bramek w swoim pierwszym roku w klubie". Przypomniano, że wcześniej ta sztuka udała się Hansowi Kranklowi (36 goli, sezon 1978/79), Enrique Castro vel. Quiniemu (30 goli, sezon 1980/81), Romario (32 gole, sezon 1993/94) i Ronaldo Nazario (47 goli, 1996/97). Zestawienie imponuje i raczej ucina wątpliwości co do tego, jak w gabinetach przy Camp Nou oceniany jest transfer Roberta Lewandowskiego. Podkreślono jego dokonania z lat poprzednich, które stanowią coś na kształt drogowskazu po Trofeo Pichichi. "Lewy jest przyzwyczajony do takich rzeczy [jak tytuł króla strzelców - przyp. red]. Był najlepszym strzelcem Bundesligi aż siedem razy, sześciokrotnie z Bayernem Monachium i jeden raz z Borussią Dortumund. Był też kiedyś królem strzelców polskiej Ekstraklasy i dwukrotnie w polskiej drugiej lidze" - podsumowano. "Zmęczony" Robert Lewandowski na fecie Barcelony. Uchwyciły go kamery, żartobliwy komentarz