Taką zagrywkę znamy z naszego podwórka, konkretnie pod nazwą "Klub Kokosa". Zdaniem "Sportu" na podobny ruch mieli się zdecydować oficjele Bawarczyków. Gazeta opisuje, że po oficjalnej deklaracji Lewandowskiego o odejściu z klubu władze klubu zdecydowały się zorganizować specjalne spotkanie z napastnikiem i jego żoną. W jego trakcie miało pojawić się ultimatum ze strony Bayernu. Klub miał oczekiwać oferty na poziomie 75 milionów euro, w przeciwnym wypadku Lewandowski cały sezon miał obserwować grę Bayernu z wysokości trybun. "Sport": Bayern miał grozić Robertowi Lewandowskiemu Polak i jego agent, Pini Zahavi, mieli poinformować o takim obrocie sprawie prezydentowi Blaugrany, Joanowi Laporcie, co na jakiś czas wstrzymało negocjacje między oboma klubami, a Bayern miał nie odpowiedzieć na dwie oferty przesłane z Camp Nou. Ostatecznie Lewandowski pojawił się na pierwszym treningu Bayernu, a po kilku dniach otrzymaliśmy oficjalne potwierdzenie transferu kapitana reprezentacji Polski.