"Biało-Czerwoni" zaczęli turniej w Niemczech od porażki z Holandią 1-2, a jedyną bramkę dla naszego zespołu zdobył Adam Buksa. Potem przyszła przegrana z Austrią 1-3, kiedy na listę strzelców wśród podopiecznych Michała Probierza wpisał się Krzysztof Piątek. Wtedy nasza sytuacja wyglądała już na beznadziejną, a nasz los przypieczętował remis w spotkaniu Holandii z Francją. Na zakończenie Euro 2024 zmierzyliśmy się z "Trójkolorowymi" i wywalczyliśmy jeden punkt, remisując 1-1. Gola dla Polaków strzelił Lewandowski. Niespełna 36-letni napastnik dostał okazję z rzutu karnego po faulu na Karolu Świderskim. Obaj na murawie w Dortmundzie pojawili się w drugiej połowie. Robert Lewandowski strzela karnego na dwa razy Za pierwszym razem uderzenie "Lewego" obronił Mike Maignan, ale okazało się, że bramkarz Francuzów za wcześnie wyszedł przed linię i potrzebna była powtórka. Za drugim razem snajper Barcelony przymierzył bardziej przy słupku i choć golkiper wyczuł jego intencje, to tym razem nie zdołał dotknąć piłki. Miał za to pretensje do sposobu wykonywania tej "jedenastki", bo Lewandowski zrobił to w swoim stylu, przystając w pewnym momencie. Agencja Excellence Sport Nation udostępniła wpis Maignana z marca 2023 roku. Ten wówczas wyśmiewał zaostrzenie przepisów dla bramkarzy, którym zakazywano opóźnienie wykonania rzutu karnego. Napisał wówczas z ironią: "Nowe przepisy IFAB dotyczące kar w 2026 roku: bramkarze muszą być odwróceni plecami do strzału. W przypadku zatrzymania gry rzut wolny pośredni". Agencja przypominając ten wpis, dopisała: "Gdy napastnik rozpoczyna 87. zwód przy swoim rozbiegu", co udostępnił sam bramkarz "Trójkolorowych". O tej "jedenastce" przetoczyła się dyskusja w różnych mediach. Odbiór nie zawsze był pozytywny dla Polaka, ale trzeba przyznać, że nie łamie on przepisów, ponieważ nie przystaje w ostatniej fazie wykonywania rzutu karnego, tylko wcześniej, a to jest dozwolone. Trudno się jednak dziwić francuskiemu bramkarzowi, co w pewnym sensie potwierdził Tomaszewski, który sam miałby trudności, żeby podejść do takiej "jedenastki" ze spokojem. Tomaszewski nie chciałby bronić rzutów karnych Lewandowskiego "Ja nie wiem, czy ja bym wytrzymał i do końca przeczekał. Ja bym nie chciał bronić tych karnych, bo on robi, co chce. On patrzy na bramkarza do końca, a nie na piłkę. Jak on tę piłkę potem znajduje?! Nie wiem" - dodał. A jak do rzutu karnego podszedł najbardziej zainteresowany? - Przed samym strzałem karnego widziałem, że bramkarz wyszedł, ale cała powtórka, te nerwy, żeby nie popełnić tego samego błędu, to puls pewnie pod 200 mi podszedł. Stres i adrenalina skacze - przyznał Lewandowski. - Od razu po strzale sygnalizowałem, że bramkarz wyszedł i sędzia to zobaczył. Na szczęście był drugi karny i wiedziałem, że muszę uderzyć tak precyzyjnie, żeby bramkarz nie obronił, nawet jak wybierze właściwy kierunek - zaznaczył. Nie zmienia to jednak faktu, że Polacy wrócili już do domu, a Francuzi w 1/8 finału zagrają z Belgią.