Marc-Andre ter Stegen w czwartek zaliczył kolejny mecz z kategorii "do zapomnienia". Niestety, to nie pierwszy taki przypadek w karierze bramkarza. Ter Stegen "ustawił" mecz Barcelonie Nie o takim początku przygody z nową Ligą Mistrzów marzyli kibice FC Barcelona. W pierwszym meczu wicemistrzowie Hiszpanii przegrali na wyjeździe z AS Monaco (1:2) i zaczynają zmagania od "debetu". Okoliczności porażki były zgoła niecodzienne. W jedenastej minucie Marc-Andre ter Stegen posłał fatalne podanie do Erica Garcii. Hiszpan nie zdołał go opanować i przegrał pojedynek z rywalem, po czym musiał ratować się faulem. Arbiter nie miał wątpliwości i wyrzucił gracza "Blaugrany" z boiska. Zespół z księstwa szybko wykorzystał grę w przewadze i po upływie kwadransa prowadził po golu Maghnesa Akliouche. I choć Lamine Yamal jeszcze przed przerwą zdołał wyrównać, po zmianie stron wynik na 2:1 ustalił George Ilenikhena. Warto dodać, że przy obu trafieniach gospodarzy ter Stegen się nie popisał. Po ostatnim gwizdku kapitan nie poczuwał się jednak do wzięcia odpowiedzialności na siebie. Robert Lewandowski nie może zaliczyć spotkania do udanych, bo rzadko uczestniczył w grze. Trudno się jednak temu dziwić, przecież grając przez lwią część spotkania w osłabieniu, zwykle cierpią na tym napastnicy. Jego kolega z bramki nie mógł jednak liczyć na podobne wytłumaczenie. Hiszpanie bez wątpliwości: katastrofa ter Stegena, smutny bohater Po ostatnim gwizdku hiszpańskie media nie obeszły się delikatnie choćby z Robertem Lewandowskim, ale niemiecki bramkarz znalazł się pod regularnym gradobiciem. Na okładce madryckiego "AS-a" znalazł się artykuł zatytułowany "katastrofa ter Stegena". Na tym dziennikarze tego dziennika wcale nie skończyli. Na głównej stronie znajduje się kilka tekstów na temat Niemca, a jeden otwarcie sugeruje konieczność planowania przyszłości klubu bez niego. Podkreśla się, że już tylko on w zespole Hansiego Flicka pamięta kompromitacje Barcelony w Europie - a autor zastanawia się, czy to tylko przypadek. Nieco mniej ostra jest "Marca", choć tam również nie mają wątpliwości, kto jest winnym czwartkowej porażki. Golkipera określają "smutnym bohaterem". Nawet pochlebne dla "Blaugrany" "Mundo Deportivo" punktuje poważny błąd 32-latka, a "Sport" w artykule opatrzonym zdjęciem ter Stegena w morowym nastroju przyznaje, że "Europa sprowadziła Barcelonę na ziemię". Niemalże równo dziesięć lat przed meczem z AS Monaco ter Stegen zanotował debiut w bordowo-granatowych barwach. Jego karierę w stolicy Katalonii trudno ocenić jednoznacznie. Z jednej strony miewał sezony, w których był bezapelacyjnie jednym z najlepszych bramkarzy na świecie, by wspomnieć tylko kampanię 2022/2023 zwieńczoną mistrzostwem kraju. Z drugiej, jednak, takie spotkania jak ostatnie przydarzały się już 32-latkowi nieraz. I niejednokrotnie miały poważne skutki - czas pokaże, czy klęska w monakijskim księstwie odbije się "Blaugranie" czkawką.