FC Barcelona wygrała niedzielne hitowe starcie z Atletico Madryt i utrzymała przewagę 11 punktów nad drugim w tabeli Realem Madryt. Do końca rozgrywek pozostało już tylko osiem kolejek, co oznacza, że "Duma Katalonii" jest coraz bliżej wywalczenia upragnionego mistrzostwa. Triumf w La Liga będzie dla fanów ekipy ze Spotify Camp Nou swego rodzaju pocieszeniem po niepowodzeniach w innych rozgrywkach - w Pucharze Króla oraz Lidze Europy. Robert Lewandowski zawodzi. Polak w ogniu krytyki Pocieszeniem na pewno nie jest ostatnia dyspozycja Roberta Lewandowskiego, który pozostaje cieniem zawodnika z rundy jesiennej. Coraz częściej na słabą postawę Polaka zwracają uwagę hiszpańskie media, które po niedzielnym meczu z Atletico otrzymały kolejny materiał do analizy. 34-latek nie wpisał się na listę strzelców, chociaż w drugiej odsłonie spotkania miał 100-procentową sytuację po tym, jak gospodarze przeprowadzili kontratak. Lewandowski wykończył akcję fatalnym pudłem w sytuacji sam na sam z Janem Oblakiem, czym z pewnością nie poprawił swoich notowań. "As" poświęcił byłej gwieździe Bayernu Monachium tekst o wymownym tytule: "Coś się dzieje z Lewandowskim". Dziennikarz Juan Jimenez przytacza w nim wstydliwą statystykę Lewandowskiego, który w ostatnich 14 meczach, w jakich zagrał, strzelił zaledwie cztery bramki, co daje średnią 0,28 gola na mecz. Dla porównania, przed mistrzostwami świata kapitan "Biało-Czerwonych" odnotował 13 bramek w 12 meczach Barcelony i mógł poszczycić się imponującą średnią 1,08. Robert Lewandowski "samolubny"? Hiszpański dziennikarz grzmi ws. Polaka Jimenez zauważył, że 34-latek ma jeszcze osiem spotkań ligowych, by poprawić swoje statystyki, a "w Barcelonie na razie panuje spokój". Jak zaznaczył, klub docenia zaangażowanie Polaka na treningach, jego profesjonalizm i umiejętność zjednania sobie szatni. "Słabości zawodnika nie da się jednak ukryć" - dodał. Dziennikarz "As" wrócił również do sytuacji z niedzielnego meczu z Atletico. "Polak był nie do poznania w swoim samolubnym zachowaniu w niedzielę. Kiedy mógł wyłożyć piłkę Raphinii na 2:0, zdecydował się na samodzielne rozwiązanie i posłał piłkę obok bramki" - zaznaczył. "Na szczęście dla Lewego, Barca wygrała, tytuł jest blisko, a on pomimo kiepskich wyników w drugiej części sezonu, nadal jest królem strzelców ligi" - skwitował.