Robert Lewandowski jest od jakiegoś czasu w pewnym dołku, co zresztą sam przyznaje, a ma to przełożenie także na mecze reprezentacji. Z Czechami nie oglądaliśmy tej wersji "Lewego", do której jesteśmy przyzwyczajeni, a bardziej tą z jego najsłabszego czasu w kadrze. Z Albanią było już co prawda lepiej, ale wciąż ciężko mówić o powrocie do "normalności". 34-latek mógł zdobyć kapitalnego gola po indywidualnej akcji, ale z drugiej strony po jego stracie piłki w końcówce rywale przeprowadzili bardzo groźną kontrę, która omal nie zakończyła się golem. <a href="https://sport.interia.pl/reprezentacja-polski/news-trenera-albanii-zapytano-o-wystep-lewandowskiego-szczera-oce,nId,6681249#utm_source=paste&utm_medium=paste&utm_campaign=chrome" target="_blank" rel="noreferrer noopener">CZYTAJ TAKŻE: Trenera Albanii zapytano o występ Lewandowskiego. Szczera ocena Sylvinho</a> Hiszpanie śledzili mecz reprezentacji Polski. Lewandowski "nie znalazł niczego" Od momentu jego przejścia do Barcelony reprezentacja Polski zyskała przynajmniej kilka dodatkowych par oczu, które dokładnie śledzą mecze "Biało-Czerwonych", chociaż oczywiście głównie pod kątem najlepszego strzelca katalońskiego klubu. - Robert Lewandowski , najlepszy strzelec Barçy w tym sezonie, nie znalazł niczego w wyrównanej pierwszej połowie, w której był pilnie strzeżony przez środkowych obrońców Kumbullę i Mihaja. To jego partner w ataku, Karol Świderski, przed przerwą wyprowadził Polskę na prowadzenie - pisze o jego grze "Mundo Deportivo". Dziennikarze tego portalu zwrócili także uwagę na "spektakularną akcję indywidualną" i korespondencyjny pojedynek najlepszych snajperów La Liga i jej zaplecza, bo w reprezentacji Albanii bardzo blisko gola był snajper Granady, Myrto Uzuni. Dosyć ciepło o grze Lewandowskiego pisze z kolei "Sport", który chwali go szczególnie za występ po przerwie. - Pierwsza połowa dla Polski nie była świetnia, ale po wyjściu z szatni drużyna poprawiła się i miała swojego ofensywnego przewodnika w osobie Lewandowskiego - czytamy. - "Lewy" rzucił kilka "kapeluszy" (z hiszp. "sombrero", opis sztuczki polegającej na przerzuceniu piłki nad głową rywala - przyp. red.), jeden, by pokonać obronę rywala, a drugi, by przemycić piłkę nad Strakoshą, dopóki albański środkowy obrońca nie pozbawił go chwały - dodają dziennikarze katalońskiej gazety. Polska ostatecznie zdołała utrzymać korzystny rezultat i zgarnąć ważny komplet punktów, gra jednak zdecydowanie nie była idealna. - Polska cierpieniem przybliża się nieco do Euro - ocenili to dziennikarze "Sportu" i trzeba przyznać, że jest to bardzo adekwatne skwitowanie poniedziałkowego występu "Biało-Czerwonych". Co ciekawe, żadna z gazet nie zwróciła uwagi na stratę Lewandowskiego z końcówki spotkania, która mogła i powinna zakończyć się golem Uzuniego. Bazując tylko na opisach z Hiszpanii można by wręcz założyć, że był to przynajmniej całkiem niezły występ kapitana reprezentacji Polski. W drugim poniedziałkowym meczu "polskiej" grupy Czesi zaliczyli poważną wpadkę i tylko bezbramkowo zremisowali na wyjeździe z Mołdawią. To sprawia, że Polska bardzo szybko odrobiła 2 z 3 straconych w Pradze punktów i wygranie grupy wciąż jest na wyciągnięcie ręki dla zawodników Fernando Santosa. W kolejnym spotkaniu eliminacyjnym w czerwcu zagrają właśnie z Mołdawią.