FC Barcelona zmieniła latem trenera i wraz z tym ruchem nastąpiła także wyraźna, wręcz nagła i niespodziewana poprawa gry. Hansi Flick poukładał zespół, nie dokonując zbyt wielu transferów. Do klubu z Katalonii trafił jedynie Dani Olmo za ponad 50 milionów euro. Poza tym kilku zawodników wróciło ze swoich wypożyczeń i tak naprawdę na tym zmiany kadrowe w drużynie dowodzonej od tego sezonu przez Niemca. Z pewnością Flick chciałby ich nieco więcej. Wieczysta Kraków się zbroi. Były gracz Wisły już na pokładzie Z pewnością to właśnie szerokości kadry w wielu momentach brakuje Flickowi, który chciałby nieco mocniej rotować składem w poszczególnych spotkaniach. Po niezwykle udanym początku w listopadzie zaczęły pojawiać się spore problemy, które sprawiały, że "Blaugrana" zaczęła wręcz seryjnie tracić punkty. 3 listopada "Duma Katalonii" miała aż dziewięć punktów przewagi w tabeli La Liga nad Realem Madryt, który miał jedno spotkanie rozegrane mniej. Lewandowski na pierwszym planie. Polak winnym kryzysu? Nieco ponad miesiąc później, bo 7 grudnia ta przewaga stopniała do ledwie dwóch punktów, a "Los Blancos" wciąż mają zaległy mecz z Valencią i jeśli go wygrają, mogą przeskoczyć "Dumę Katalonii" w tabeli rozgrywek. To sprawia, że pierwszy raz w tym sezonie w Barcelonie pojawił się stan alarmowy, który przejął poniedziałkowe dzienniki wydawane w tamtej części Hiszpanii. Zarówno "Mundo Deportivo", jak i "Sport" otwarcie piszą już o kryzysie zespołu Flicka. "Nie da się zaprzeczyć temu, co oczywiste: drużyna zaczęła sezon w sposób niezwykle imponujący, ale teraz straciła impet praktycznie we wszystkich obszarach gry: kontroli, precyzji, koncentracji i sukcesów w tabeli. Drużyna z Katalonii zdobyła tylko pięć punktów w ostatnich pięciu meczach i w mgnieniu oka roztrwoniła przewagę, którą wcześniej udało jej się zbudować nad Realem Madryt i Atletico Madryt" - czytamy na samym początku artykułu w "Sporcie". Wojna w drużynie Lewandowskiego, Laporta pod ścianą. Wieści z Barcelony dotarły do mediów Dalej poznajemy przyczyny, które są winne takiemu stanowi rzeczy i nagle pojawiło się nazwisko Roberta Lewandowskiego. "Nie chcąc nikogo wytykać palcami, źródło z klubu wspomina o mniej błyskotliwym osobistym momencie, który przeżywają tak ważne postacie, jak Kounde, Olmo, Lewandowski, a nawet Raphinha. Ten ostatni nadal strzelał do bramki, ale na poziomie gry również stracił swój udział w sukcesach. Olmo wrócił po kontuzji daleko od swojej najlepszej wersji, Kounde miał duże błędy, a Lewandowski był mniej wyrafinowany pod bramką w ostatnim miesiącu" - czytamy dalej. Oczywiście dziennik zauważa także, że Flickowi brakuje jakościowych zmienników, którzy mogliby pozwolić na odpoczynek wymienionej czwórce. "Źródła, z którymi konsultował się SPORT, wspominają również o ograniczonej "garderobie" na niektórych pozycjach. Tak się składa, że tacy zawodnicy jak Cubarsi, Inigo, Pedri, Lewandowski czy Raphinha gromadzą wiele minut i startów z rzędu - Polak właśnie miał przerwę na Majorce - a to szkodzi jego iskrze i świeżości psychicznej, jeśli chodzi o podejmowanie decyzji w trakcie meczu" - zauważają dziennikarze, kolejny raz wskazując palcem "Lewego". Kacper Urbański: Moje życie bardzo się zmieniło Drugi z dzienników swój artykuł zapowiada tytułem "Klucze do niebezpiecznego kryzysu". "Kolejny niespodziewany błąd Barcy. Kiedy po trzech meczach bez zwycięstwa wydawało się, że rozgromienie Mallorki będzie punktem zwrotnym, późniejszy remis z Betisem w doliczonym czasie gry pokazał narastający kryzys drużyny Hansiego Flicka po przytłaczającej pierwszej części sezonu zarówno w LaLiga, jak i Lidze Mistrzów" - czytamy. W tym przypadku poszczególni piłkarze nie są wytykani palcami. FC Barcelona ma przed sobą trudny koniec tego roku kalendarzowego. Przed nią bowiem dwa niezwykle ważne spotkania, które zapowiadają się jako niesamowicie skomplikowane wyzwania. Najpierw Barca wyjedzie do Dortmundu, aby tam zagrać z Borussią, która plasuje się na czwartym miejscu w tabeli Ligi Mistrzów i na swoim stadionie nie przegrała od 6 kwietnia. Tym meczem Barca może magicznie wyjść z kryzysu, albo bardzo go pogłębić. Podobnie można napisać o starciu z Atletico Madryt, które odbędzie się Katalonii i zamknie dla "Dumy Katalonii" całą rundę.