Latem Harry Kane rozstał się z Tottenhamem Hotspur i przywdział barwy Bayernu Monachium. Motywacją napastnika była przede wszystkim chęć walki o trofea. W trakcie 10 lat spędzonych w Londynie nie udało mu się sięgnąć po żaden puchar. Anglik szybko zaaklimatyzował się w ekipie mistrza Niemiec i rozpoczął regularne strzelanie. Bayern na starcie sezonu przegrał w meczu o superpuchar Niemiec z RB Lipsk, a ostatnio odpadł również już na etapie ⅛ z pucharu Niemiec. Liczba możliwych trofeów do skompletowania znacząco się zatem dla Kane'a skurczyła. 30-latek śrubuje jednak na razie indywidualne osiągnięcia i bije kolejne rekordy Bundesligi. Harry Kane na tropie rekordu Roberta Lewandowskiego? W sobotnim spotkaniu Harry Kane był prawdziwym katem Borussii Dortmund. Podopieczni Edina Terzicia przegrali aż 0:4, a Anglik zanotował hattricka. Tym samym ma po 10. kolejkach Bundesligi już 15 trafień na koncie. 30-latek zapisał się za sprawą tego osiągnięcia złotymi zgłoskami w historii rozgrywek. Żaden inny napastnik nie mógł pochwalić się takim dorobkiem bramkowym po 10 spotkaniach. Dziennikarze wyliczają, że jeśli Kane utrzyma tendencję strzelecką, może zakończyć rozgrywki z 51 golami na koncie. Oznaczałoby to pobicie rekordu Roberta Lewandowskiego. Kapitan reprezentacji Polski w swoim najlepszym sezonie w barwach "Bawarczyków" wpisał się na listę strzelców 41 razy. Sam napastnik podchodzi do kwestii bicia kolejnych rekordów z rezerwą. W rozmowie ze stacją "ESPN" Kane odniósł się do osiągnięć Roberta Lewandowskiego. Jego zdaniem Polak pozostaje jednym z najlepszych napastników na świecie. Aktualnie rekord trafień w jednym sezonie Bundesligi dzierży Robert Lewandowski. Polak w sezonie 2020/21 strzelił 41 bramek. Pobił wówczas rekord należący do Gerda Muellera. Dziennikarze uważają, że 35-latek może poważnie obawiać się, że Anglik przeskoczy jego osiągnięcie.