Reprezentacja Polski w piłce nożnej wygrała mecz z Wyspami Owczymi (2:0) w ramach eliminacji do mistrzostw Europy 2024. Trudno jednak powiedzieć, że było to emocjonujące starcie. Po pierwszych 45 minutach wiele wskazywało na kolejną sensację. Mając na uwadze porażkę zespołu Fernando Santosa w Kiszyniowie, remis 0:0 nie napawał kibiców optymizmem. Na szczęście w drugiej połowie dwa gole dla drużyny strzelił jej kapitan - Robert Lewandowski. Po spotkaniu internet zalała fala komentarzy. Niestety mimo zwycięstwa, mało kto zachwycał się postawą "Biało-Czerwonych". Co ciekawe, w dobrych humorze był zdobywca dwóch bramek. "To było nowe otwarcie dla naszej kadry. Wszystko było pod kontrolą. Oczywiście można było lepiej zagrać, dało się odczuć presję. Wiedzieliśmy po ostatnim meczu, że teraz pojawi się dodatkowo to wewnętrzne ciśnienie. Zdawaliśmy sobie również sprawę, że pierwsza bramka skruszy mur rywali. W pierwszej połowie brakowało wykończenia. Nasza defensywa zagrała bardzo dobrze. Z przodu musieliśmy wykazać się dużą cierpliwością" - zaznaczył Polak w "mixed zonie". Następnie wyjaśnił znaczenie swojej cieszynki po zdobytej bramce. Sportowiec najpierw zasłonił oczy, a następnie uszy oraz usta. "To rodzinna tajemnica. Nasz sekret. Anna miała dziś urodziny i wie, co miałem na myśli i co chciałem przekazać" - dodał. W Albanii ogłaszają alarm. Narasta strach przed polskimi kibolami. "Znani z brutalnych ataków" Gorzkie słowa byłego reprezentanta po meczu. Wypalił o Annie Lewandowskiej. "Pewnie poprosiła Roberta o jakiś prezent" Podczas gdy piłkarz "Blaugrany" walczył z kolegami o cenne punkty na PGE Narodowym, jego ukochana świętowała 35. urodziny. Zawodnik nie zapomniał o trenerce fitness. Anna pochwaliła się w mediach społecznościowych kwiatami, które od niego otrzymała. Przy okazji celebracji tego wyjątkowego dnia w Barcelonie, celebrytka śledziła mecz "Biało-Czerwonych". O znanym małżeństwie wypowiedział się były napastnik - Tomasz Frankowski. 49-latek przy okazji dobitnie ocenił spotkanie podopiecznych Santosa z Wyspami Owczymi. Jego słowa dają do myślenia. Polak dodatkowo "wziął po lupę" postawę kapitana kadry w starciu z rywalem. "Nie zapominajmy o tym, że Robert ma 35 lat i mimo że ma fantastyczną karierę, to szybkość w tym wieku raczej mu umyka. Być może dlatego został dogoniony na 30 metrach przez zawodnika z Wysp Owczych. Trochę to zastanawiające, bo zawodnicy Wysp Owczych raczej pracują w dzień powszedni, a nie trenują. Myślę też, że Robert miał świadomość, że gra przeciwko zespołowi Wysp Owczych, więc tutaj sekunda zwłoki w jednym czy w drugim momencie będzie dopuszczalna" - zaznaczył Frankowski w programie "Przegląd Ligowy Extra". "Kłótnia" Małgorzaty Rozenek-Majdan i Radosława Majdana przed wejściem na mecz. "Nie pierzmy brudów"