Diagnoza nie jest trudna do postawienia. W ostatnich trzech sezonach Barcelona przestała być drużyną z charakterem. W tym czasie sięgnęła tylko po Puchar Króla. Liga Mistrzów stała się dla niej równią pochyłą. Barcelona potrzebuje więcej niż goli Lewandowskiego Kiedy niedawno hiszpańscy dziennikarze zagadnęli Roberta Lewandowskiego o historyczną klęskę z Bayernem 2-8 w ćwierćfinale Champions League 2020 roku, Polak tylko się roześmiał. Przybył na Camp Nou, by podobne traumy już się nie powtórzyły. Xavi Hernandez zabiegał o dwukrotnego laureata Złotego Buta z dwóch powodów. Uważa Lewandowskiego za najlepszego w tej chwili środkowego napastnika na świecie, ale też piłkarza o mentalności zwycięzcy. Osobowość Polaka ma emanować na młodszych graczy Barcelony. Pedri, Ansu Fati, Gavi, Ronald Araujo, Nico Gonzalez i inni pokazali już skalę swojego talentu, ale kontuzje, zmęczenie i wahania formy nie pozwoliły im zdobywać trofeów. Wybitne mecze Barca przeplatała słabszymi. W ostatnich trzech latach nie potrafiła zwyciężać w kluczowych momentach. To stało się dla niej chronicznym problemem. Wiosną 2020 roku była liderem La Liga, gdy w marcu przerwano rozgrywki z powodu pandemii. W czerwcu, gdy je wznowiono, wytrwała na szczycie do 29. kolejki. Po remisie w Sewilli oddała prowadzenie Realowi, który nie grał efektownie, ale regularnie i skutecznie. Stracił od tamtej chwili tylko 2 pkt - w ostatniej kolejce, kiedy tytuł miał zapewniony. Rok później było niemal tak samo. Do 29. kolejki Katalończycy byli tuż za Atletico Madryt. Potem przegrali klasyk z Realem, a na finiszu porażki z Granadą, Celtą i remis z Levante odebrały im szanse. Nowy prezes Joan Laporta był wściekły na Ronalda Koemana. Mówił, że drużyna straciła tytuł na własną prośbę. Wtedy po raz pierwszy pomyślał o wyrzuceniu z pracy Holendra, ale dał mu kolejną szansę. Było tylko gorzej. Lewandowski ma wesprzeć Sergio Busquetsa W ubiegłym sezonie Barcelona po raz pierwszy od 21 lat przepadła w fazie grupowej Ligi Mistrzów. Zdobyła w niej dwie bramki! W sześciu meczach. Straciła dziewięć. Kluczowym spotkaniem był rewanż na Camp Nou z Benfiką Lizbona. Drużynę prowadził już Xavi Hernandez. Wygrana dałaby Katalończykom 1/8 finału. Ale nie potrafili choć raz pokonać bramkarza gości. Kolejną kluczową porażką było 2-3 z Eintachtem Frankfurt na Camp Nou w ćwierćfinale Ligi Europy. Wtedy przepadła szansa nawet na trofeum pocieszenia. Barcelona stawała do pojedynku z Niemcami opromieniona serią efektowych zwycięstw, w tym 4-0 na Santiago Bernabeu z Realem. Xavi zdał sobie wtedy sprawę, że w zespole brakuje liderów. Takich, którzy potrafiliby sprostać presji wygrywania w najważniejszych momentach. Czy kimś takim będzie Lewandowski? Na to Katalończycy bardzo liczą. Poza Sergio Busquetsem Polak będzie najstarszym piłkarzem w podstawowym składzie nowej drużyny. Hiszpan jest zresztą starszy od Lewandowskiego o zaledwie 36 dni. Obaj mają pociągnąć młodszych do zdobywania trofeów. Nikt nie kwestionuje talentu wychowanków La Masia. Oczywiste jest, że skala możliwości skrzydłowych Ousmane Dembele i Raphinhy sięga światowego topu. Z pewnością wygrają dla Barcelony w pojedynkę niejeden mecz. Obaj byli gwiazdami amerykańskiego tournee. Zapewne nie unikną jednak spadków formy. Tak jak stoperzy Ronald Araujo i Jules Kounde, którzy mają ogromny potencjał, ale niczego jeszcze nie wygrali. Nowa Barcelona budowana przez Xaviego potrzebuje przywódców i liderów. Graczy, którzy pociągną ją do zwycięstwa w trudnych momentach. Kimś takim powinien być Lewandowski. Katalończycy liczą na to tak samo jak na jego gole i asysty. ZOBACZ TEŻ: Lewandowski w Barcelonie tylko im mignął. Od razu ruszył do Monachium Barcelona ma ofertę dla Braithwaite'a. Jeden rywal mniej dla Lewandowskiego? Tournee Lewandowskiego z Barceloną bez gola i asysty. Presja rośnie?